poniedziałek, 5 maja 2014

Miłość, seks, śmierć i nerwica natręctw



W Killerze Andrija Lubki killerów jest tak naprawdę dwóch. Reszta to perwersyjni loserzy, recydywiści, karierowicz konfrontujący się z klimakterium żony, wiecznie pijani studenci, wiecznie pijani wizjonerzy, niespełnieni poeci i nerwica natręctw gratis. Lubka-prozaik w żadnym wypadku nie ucieka od znanego czytelnikom Lubki-poety. Jest precyzyjny i liryczny, uważnie się przygląda.

Motorem tej prozy jest wielka miłość w każdej formie: czysto fizycznej, wyobrażonej, nieprawdopodobnej, urojonej. Może zacząć się jakkolwiek: na przykład latem kiedy spotykają się jakaś ona, jakiś on i głos wewnętrzny powtarzający mu: „Przeleć bliźniego swego” (How I spent my summer). Może być tylko wspomnieniem (Maleńka improwizacja na fortepian). Może się wydarzyć, ale to w sumie nic pewnego (Kobieta z piasku). W moim ulubionym opowiadaniu Czechow, który żył wewnątrz mnie, bohater, w którego wnętrzu zamieszkał Anton Pawłowicz połyka miniaturowe meble, bo wydaje mu się, że właśnie to uszczęśliwi współlokatora. Miłość do pisarza jest tak wielka, jak nadzieja, że ten uczucie odwzajemni albo przynajmniej doceni poświęcenie. Niemożliwe w Killerze nie istnieje.

Inspirację Czechowem widać zresztą nie tylko w tym opowiadaniu. Bohaterowie Lubki mają w sobie coś z czechowowskiego „człowieka w futerale”. Odizolowani, znudzeni, obojętni, za chwilę opętani. Funkcjonują dzięki popadaniu w skrajności i to ich balansowanie na granicy i jej przesuwanie odbywa się konsekwentnie, w imię zasad. Zabójstwo jest w tym wypadku formą ekstremalną, ale w Killerze, oprócz zabijania z miłości, zabija się samą miłość (konsekwentnie, w imię zasad). Przy czym wszystkie związane z tym dramaty, tęsknoty i końce świata perwersyjnych loserów, recydywistów, karierowicza konfrontującego się z klimakterium żony, wiecznie pijanych studentów, wiecznie pijanych wizjonerów, niespełnionych poetów śmieszą, bo Lubka chce, żeby nas śmieszyły. Działa przy tym nie jak killer, tylko strzelec wyborowy. Nie jest mistrzem w wymyślaniu i opowiadaniu historii – jest za to ich rasowym łowcą. 

(Andrij Lubka, "Killer", przeł. Bohdan Zadura, Biuro Literackie, Wrocław 2013)

To jest oficjalna recenzja:

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz