W Killerze
Andrija Lubki killerów jest tak naprawdę dwóch. Reszta to perwersyjni loserzy,
recydywiści, karierowicz konfrontujący się z klimakterium żony, wiecznie pijani
studenci, wiecznie pijani wizjonerzy, niespełnieni poeci i nerwica natręctw
gratis. Lubka-prozaik w żadnym wypadku nie ucieka od znanego czytelnikom
Lubki-poety. Jest precyzyjny i liryczny, uważnie się przygląda.
Motorem tej prozy jest wielka miłość w
każdej formie: czysto fizycznej, wyobrażonej, nieprawdopodobnej, urojonej. Może
zacząć się jakkolwiek: na przykład latem kiedy spotykają się jakaś ona, jakiś
on i głos wewnętrzny powtarzający mu: „Przeleć bliźniego swego” (How I spent my summer). Może być tylko
wspomnieniem (Maleńka improwizacja na
fortepian). Może się wydarzyć, ale to w sumie nic pewnego (Kobieta z piasku). W moim ulubionym
opowiadaniu Czechow, który żył wewnątrz
mnie, bohater, w którego wnętrzu zamieszkał Anton Pawłowicz połyka
miniaturowe meble, bo wydaje mu się, że właśnie to uszczęśliwi współlokatora. Miłość
do pisarza jest tak wielka, jak nadzieja, że ten uczucie odwzajemni albo
przynajmniej doceni poświęcenie. Niemożliwe w Killerze nie istnieje.
Inspirację Czechowem widać zresztą nie
tylko w tym opowiadaniu. Bohaterowie Lubki mają w sobie coś z czechowowskiego
„człowieka w futerale”. Odizolowani, znudzeni, obojętni, za chwilę opętani.
Funkcjonują dzięki popadaniu w skrajności i to ich balansowanie na granicy i
jej przesuwanie odbywa się konsekwentnie, w imię zasad. Zabójstwo jest w tym
wypadku formą ekstremalną, ale w Killerze,
oprócz zabijania z miłości, zabija się samą miłość (konsekwentnie, w imię
zasad). Przy czym wszystkie związane z tym dramaty, tęsknoty i końce świata perwersyjnych
loserów, recydywistów, karierowicza konfrontującego się z klimakterium żony, wiecznie
pijanych studentów, wiecznie pijanych wizjonerów, niespełnionych poetów śmieszą,
bo Lubka chce, żeby nas śmieszyły. Działa przy tym nie jak killer, tylko strzelec
wyborowy. Nie jest mistrzem w wymyślaniu i opowiadaniu historii – jest za to
ich rasowym łowcą.
(Andrij Lubka, "Killer", przeł. Bohdan Zadura, Biuro Literackie, Wrocław 2013)
To jest oficjalna recenzja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz