Edward Snowden ujawnił tajne dokumenty NSA i innych agencji,
w tym brytyjskiej, z których wynikało, że wszyscy szpiegują wszystkich: Obama
szpieguje Merkel, Google szpieguje mnie, a Facebook szpieguje ciebie. Ameryki
może nie odkrył, ale w przypadku
przecieku na tak dużą skalę, można się było spodziewać książek wychwalających
Snowdena pod niebiosa i tych, które uznają go za zdrajcę. Na szczęście Luke
Harding, autor „Polowania na Snowdena” nie należy do żadnej z tych frakcji.
O samym Snowdenie tu niewiele. Jawi się on jako człowiek
zrównoważony, spokojny, którego działania są przemyślane i zaplanowane. Jaki Snowden jest teraz nie wiadomo, ale po
jego ostatnich próbach walki o powrót do kraju można wnosić, że gościnność
Putina nie jest tak demokratyczna i libertariańska, jak by się spodziewał
uciekając do Rosji. Po wstępnym przedstawieniu bohatera, unikając przy tym
jednostronnych osądów, Harding przechodzi do treści ujawnionych dokumentów i
tego, co stało się później.
Ta część książki jest jej najmocniejszym punktem zakładając,
że ktoś rzeczywiście chce się dowiedzieć jak działa sieć, którędy przepływają
informacje, kto to wszystko gromadzi i, przede wszystkim, po co. Na początku
cel był słuszny – walka z terroryzmem. Z biegiem czasu uprawnienia NSA urosły
do tego stopnia, że mogą oni znaleźć coś na każdego. I chociaż z książki
wynika, że nikt tych zebranych informacji nie czyta i nikomu nie stała się z
tego powodu krzywda, to i tak krzyk podniesiony przez zwolenników swobód
obywatelskich zagłuszył kilka prób zamachów terrorystycznych, które dzięki całej
akacji udaremniono.
Harding unika ocen, skupia się raczej na przedstawieniu
całego systemu rządzącego światem informacji. Nie mówi czy popiera Snowdena,
czy raczej kieruje nim dziennikarska ciekawość. Opisuje za to, ile wyrzeczeń
cały proces ujawnienia informacji kosztował jego i innych dziennikarzy, którzy
postanowili pomóc Amerykaninowi.
Czy było warto poświęcać się dla Snowdena? O tym Harding nie
wspomina. Wiadomo, że dziennikarz nadal pracuje w „The Guardian”. Internet
nadal żyje swoim życiem. Agencje prawdopodobnie wciąż szpiegują inne agencje.
Tylko Edward siedzi gdzieś nieopodal Kremla i prawdopodobnie zadaje sobie to
samo pytanie.
Luke Harding, „Polowanie na Snowdena”, tłum. Agnieszka
Krenc, Katarzyna Rosłan, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, wyd. Wielka Litera, Warszawa
2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz