piątek, 9 maja 2014

Biedny Edward



Edward Snowden ujawnił tajne dokumenty NSA i innych agencji, w tym brytyjskiej, z których wynikało, że wszyscy szpiegują wszystkich: Obama szpieguje Merkel, Google szpieguje mnie, a Facebook szpieguje ciebie. Ameryki może nie odkrył, ale  w przypadku przecieku na tak dużą skalę, można się było spodziewać książek wychwalających Snowdena pod niebiosa i tych, które uznają go za zdrajcę. Na szczęście Luke Harding, autor „Polowania na Snowdena” nie należy do żadnej z tych frakcji.

O samym Snowdenie tu niewiele. Jawi się on jako człowiek zrównoważony, spokojny, którego działania są przemyślane i zaplanowane.  Jaki Snowden jest teraz nie wiadomo, ale po jego ostatnich próbach walki o powrót do kraju można wnosić, że gościnność Putina nie jest tak demokratyczna i libertariańska, jak by się spodziewał uciekając do Rosji. Po wstępnym przedstawieniu bohatera, unikając przy tym jednostronnych osądów, Harding przechodzi do treści ujawnionych dokumentów i tego, co stało się później.

Ta część książki jest jej najmocniejszym punktem zakładając, że ktoś rzeczywiście chce się dowiedzieć jak działa sieć, którędy przepływają informacje, kto to wszystko gromadzi i, przede wszystkim, po co. Na początku cel był słuszny – walka z terroryzmem. Z biegiem czasu uprawnienia NSA urosły do tego stopnia, że mogą oni znaleźć coś na każdego. I chociaż z książki wynika, że nikt tych zebranych informacji nie czyta i nikomu nie stała się z tego powodu krzywda, to i tak krzyk podniesiony przez zwolenników swobód obywatelskich zagłuszył kilka prób zamachów terrorystycznych, które dzięki całej akacji udaremniono.

Harding unika ocen, skupia się raczej na przedstawieniu całego systemu rządzącego światem informacji. Nie mówi czy popiera Snowdena, czy raczej kieruje nim dziennikarska ciekawość. Opisuje za to, ile wyrzeczeń cały proces ujawnienia informacji kosztował jego i innych dziennikarzy, którzy postanowili pomóc Amerykaninowi.

Czy było warto poświęcać się dla Snowdena? O tym Harding nie wspomina. Wiadomo, że dziennikarz nadal pracuje w „The Guardian”. Internet nadal żyje swoim życiem. Agencje prawdopodobnie wciąż szpiegują inne agencje. Tylko Edward siedzi gdzieś nieopodal Kremla i prawdopodobnie zadaje sobie to samo pytanie.


Luke Harding, „Polowanie na Snowdena”, tłum. Agnieszka Krenc, Katarzyna Rosłan, Agnieszka Wyszogrodzka-Gaik, wyd. Wielka Litera, Warszawa 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz