poniedziałek, 9 września 2013

"Mając mózg - masz wszystko"


Już samo określenie „wywiad-rzeka” w odniesieniu do postaci Doroty Masłowskiej i jej twórczości pasuje nieszczególnie. „Dusza światowa” jest raczej rozmową dwóch znających się od dawna kobiet. Żadna nie zamierza udawać, że chodzi o wspólne stworzenie doskonałej książki-pomnika dla młodej pisarki.

Na początku wydawało mi się, że to jest Masłowska rozmieniona na drobne w serii pytań pt. „cudowne dziecko literatury polskiej dekadę później – dwa zdania na każdy temat”. Wraz z rozwojem tej rozmowy uwidacznia się nie tylko dystans, jaki Masłowska i Drotkiewicz do niej mają, ale też ich świadomość co do tego, że jest to forma bardzo ulotna, a tematy jakie podejmują, niedługo mogą okazać się mało ważne.

Oczywiście, że wolałabym nie trafiać na zdania typu: „Książka jest zrobiona z ciebie i z powietrza – czyli z materiałów niepoczytalnych i bezcennych” (str. 62). Że w kontekście rozmowy o Facebooku wtrącenie: „Wydaje mi się, że twoje skojarzenie z Orwellem jest bardzo słuszne” (str. 90) brzmi jak z kiepskiej szkolnej debaty. W żadnym wypadku nie można jednak odmówić tej rozmowie naturalności i własnego rytmu. Wydaje się to dużą zasługą Drotkiewicz, która – podobnie jak w swojej poprzedniej książce (zbiorze wywiadów „Jeszcze dzisiaj nie usiadłam”) – całkowicie rezygnuje z taktyki „wyciągania” informacji z rozmówczyni.

„Dusza światowa” nie jest konfrontacją ani książką z serii „Kontrowersyjna pisarka po raz pierwszy szczerze o sobie, swoim nowym chomiku dżungarskim i skompromitowanym środowisku literackim”. To dialog, w którym wymiana uwag o codzienności prowadzi do intersujących spostrzeżeń. Autorka „Wojny polsko-ruskiej” mówi między innymi o samym procesie pisania, hermetycznym polskim rynku wydawniczym, mechanizmach medialnych, przed którymi twórca może obronić się instynktownie czy reakcjach na „prawicowość” i „lewicowość”. Przy czym nie mniej ważne w budowaniu jej codzienności okazuje się wyrzucanie śmieci i gotowanie rosołu.

Już kiedyś pisałam o tym, że bardzo doceniam Dorotę Masłowską za jej obsesyjne wręcz przywiązanie do mózgu. „Dusza światowa” jest potwierdzeniem tego przywiązania i to mi wystarcza. Nie każda książka sygnowana znanym nazwiskiem musi być kamieniem milowym rodzimej literatury.

(Dorota Masłowska, Agnieszka Drotkiewicz, "Dusza światowa. Rozmawia Agnieszka Drotkiewicz", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2013)

To jest oficjalna recenzja:

2 komentarze:

  1. Unikam wszystkiego, co jest autorstwa lub co jest powiązane z nazwiskiem Masłowska. Nie potrafię "przełknąć", zrozumieć jej twórczości. Niby promowana jest na jedną z najważniejszych młodych autorów XXI wieku w Polsce, ale chyba komuś coś się pomyliło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem za stawianiem Masłowskiej spiżowych pomników, ale uważam, że to, co zrobiła dla współczesnej literatury polskiej jest nie do przecenienia. Wtedy to były jakieś wielkie słowa o nowej jakości, nowej narracji, których nie rozumiałam, bo czytałam pewnie coś w stylu "Ani z Zielonego Wzgórza", a najbardziej odjechane w "Wojnie polsko-ruskiej" wydawało mi się to, że autorka książki jest autorką i bohaterką jednocześnie. Ale to był przełom, bo okazało się, że wcale nie muszę czytać "Harry'ego Pottera" i to nic złego, że mam ochotę nim rzucać o ściany. Że są całkiem inne książki niż te, które można znaleźć w szkolnej bibliotece, że istnieje "Lampa" i inne czasopisma kulturalne. I tak dalej.

    Ale najważniejsze jest chyba to, że Masłowska udowodniła, że nie jest tylko autorką "pierwszej polskiej powieści dresiarskiej". Że napisała świetny dramat "Między nami dobrze jest". Że po kilku latach wraca z książką, która świetnie pokazuje, jak zmieniła się przestrzeń, miasto, ludzie, którzy zamiast nosić dresy po osiedlu, pakują je do firmowej torby i zabierają na jogę. Dla mnie diagnoza Masłowskiej zawsze będzie w jakimś stopniu interesująca, bo to był jeden z pierwszych głosów, który mówił: ej, może być całkiem inaczej niż myślisz.

    OdpowiedzUsuń