czwartek, 6 czerwca 2013

Piekła istnieją - nie trzeba ich sobie wymyślać


Po wycieczce na Wyspy Owcze z Marcinem Michalskim („81:1. Opowieść z Wysp Owczych”), Maciej Wasielewski trafił na koniec świata. Do miejsca niedostępnego. Gdzieś, gdzie nikt nie może dowiedzieć się, że jest reporterem.

Wysepka Pitcairn na Oceanie Spokojnym znajdująca się pod jurysdykcją Wielkiej Brytanii. Cztery kilometry kwadratowe lądu. Społeczność liczy zaledwie kilkadziesiąt osób. Produkowany tutaj miód trafia na stół angielskiej królowej. Mieszkańcy nazywają ananasy jabłkami. Rośnie tu dużo drzew pomarańczowych i kokosowych, są też chlebowce.

Trudno uwierzyć, że niektórzy (ci najodważniejsi) stamtąd uciekają. Wasielewski nie tylko  odkrywa dlaczego uciekają, ale i pisze o tym, czego się dowiedział tak, że sami możemy zdecydować czy próbujemy się z tematem zmierzyć, czy raczej też wolimy uciec.

Wydarzenia, jakie miały miejsce na wyspie wymykają się wszelkiej klasyfikacji. Gdzieś między wersami słychać pogłos – nazwijmy to – cywilizowanej reszty świata: „To się w głowie nie mieści…”, „U nas tego nie ma”, „Jakie to szczęście, że u nas tego nie ma!”

Cywilizowana część świata wzięła na swoje barki wymierzenie sprawiedliwości na wyspie, o której przypomniała sobie chwilę wcześniej. Cywilizowana część świata ma dzięki temu czyste sumienie. Ale Wasielewski pisze też o tych, którzy nie bardzo wiedzą, od czego tu uciekać i nie mogą tej części świata wybaczyć, że tak bezczelnie się wtrąciła i zakłóciła życie, które toczy się bez większych zmian od kilkuset lat.

Pitcairn okazało się jednym z istniejących piekieł – wcale nie musimy ich sobie wymyślać. Wasielewski przyłapał nas na przywiązaniu do bycia w grupie cywilizowanej. Kurczowe trzymanie się ogólnoświatowych standardów okazuje się o wiele bezpieczniejsze, ale nie spowoduje, że piekła przestaną istnieć. Oburzycie się czytając tę książkę. Będziecie źli, bezsilni, zaskoczeni, być może do końca nie uwierzycie.

Ale to dowodzi tylko, że „Jutro przypłynie królowa” jest metaforą najbardziej pierwotnych mechanizmów, na których opiera się świat. Żaden tam „nasz” czy „ich” świat, tylko cały świat bez wyjątku. Nie potrafię też nie spojrzeć na tę książkę jak na wielkie reporterskie wyzwanie, któremu Maciej Wasielewski w pełni podołał. Opowiedział o czymś, o czym – wydawałoby się – opowiedzieć nie sposób.


(Maciej Wasielewski, "Jutro przypłynie królowa", Czarne, Wołowiec 2013) 

To jest oficjalna recenzja:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz