wtorek, 5 marca 2013

Wewnętrzne umieranie za innych



To, co działo się po wydaniu „Dziewczyny z zapałkami” w 2007 roku, można śmiało nazwać histerią. W moim otoczeniu to była histeria. Ha. została bohaterką nagle załamanych swoim dotychczasowym życiem. Punktem odniesienia dla nastoletnich feministek, które umocniły się w przekonaniu, że nie mogą dopuścić do tego, by jej los przypadkiem podzielić. Matki opowiadały o tej książce babciom. Babcie szeptały i pożyczały ją koleżankom z ławki w parku. Wtedy, programowo, nie przeczytałam. Teraz mogę powiedzieć, że tamtego entuzjazmu nie podzielam, ale trochę rozumiem, skąd się wziął.

Przede wszystkim jest to zasługa autentyczności Ha. – niespełnionej poetki, niezauważanej żony, niedocenionej „męczennicy wielu ciąż”. Małżeństwo, które miało pomóc jej w oderwaniu się od nadopiekuńczej matki, okazuje się być początkiem stopniowego zrywania z rzeczywistością. Pozornie uporządkowane życie wydaje się przybierać określony kształt tylko po to, by zadowalać innych.

W tej przestrzeni, niby prywatnej, Ha. nie ma nic własnego. Jedynym, co na krótko pozwala jej poczuć się na swoim miejscu, jest pisanie (utożsamia je z obnażaniem się). Siłą rzeczy przychodzą tu na myśl postulowane przez Virginię Woolf „własny pokój i trzy gwinee”, których każda kobieta potrzebuje, żeby móc pisać. Ha. nie pomoże ani nowe miejsce, ani więcej pieniędzy. Musi wcześniej odnaleźć… samą Ha, z którą będzie mogła związać się jeszcze bardziej niż z tymi, których książki tak zawzięcie czyta.

Namiastką jej istnienia i materialnego posiadania są tytułowe zapałki. Przyglądanie się ich płomieniom to metafora życia (każdy z nich to osobna scena). Odpalanie kolejnych zapałek jest jak uruchamianie procesu pamięci. Przypominanie sobie, kim się właściwie jest.


Kim jest Ha.? Kobietą autentycznie bierną, rozerwaną, momentami irytująco wystudiowaną. Nie posiadam jednej konsekwentnej osobowości. Bywam i cyniczna, i naiwna. Gruboskórna i subtelna. Nałogowa i zdyscyplinowana. Umysłowo chora i zimnorozsądkowa. Sama jedna, nawet samotna, a przecież jak rodzina, skupisko, tłum ludzi, chaos. Przypuszczam, że wiele osób po przeczytaniu tego fragmentu mogło pomyśleć, że to książka dla nich. Że Ha. obnażyła to, czego nie miały odwagi nawet samym sobie opowiedzieć.

Źródła cytatów:

Anna Janko, „Dziewczyna z zapałkami”, s. 207
Anna Janko, „Dziewczyna z zapałkami”, s. 18

(Anna Janko, „Dziewczyna z zapałkami”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012)

To jest oficjalna recenzja: 
 

3 komentarze:

  1. Mi też się książka nie podobała. Irytowała mnie właśnie ta bierność, rozmemłanie głównej bohaterki. I jej ogólne podejście do życia. Już pierwsze zdanie - "Wyszłam za maż jak na wolność" - nastawiło mnie sceptycznie: miałam wrażenie, że zdecydowała się na związek na całe życie tylko po to, by wyrwać się z domu, i w sumie wszystko jedno z kim konkretnie, ale budować coś swojego - a teraz płacze, że jej się nie układa. Zupełnie nie mój świat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu "Pasji według św. Hanki" stwierdziłam, że apogeum rozmemłania jednak nastąpiło u Ha. dwadzieścia lat później. Masakra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No słyszałam, że dalszy ciąg jeszcze gorszy. Nawet nie brałam do ręki.

      Usuń