Można powiedzieć, że jest jak zwykle u
Topora – cechuje go lekkość będąca pretekstem do rozliczania się z
wątpliwościami i ukrytymi lękami. Tyle, że w tym wypadku mamy do czynienia z
Toporem w wersji rozszerzonej.
Autor Pamiętnika to wybitnie uzdolniony malarz, który doskonale zdaje
sobie sprawę ze swojego talentu. Wcale nie dziwi go zatem, że Gertruda Stein
wiesza jego obrazy na honorowym miejscu we własnym salonie, Isadora Duncan
tańczy dla niego topless na mrozie, a już krótkie spotkanie z nim inspiruje
Georga Orwella do napisania Roku 1984.
No dobrze, jest ktoś, kogo nie znał… Marshall McLuhan. Ale to nie przeszkodziło
mu przewidzieć kluczowej roli mediów we współczesnym świecie! Był w końcu…
prekursorem wszystkiego. Ale to sztuka znalazła się w centrum jego
zainteresowań: tworzył nurty i wyznaczał kierunki jej rozwoju – on, żywy drogowskaz dla innych artystów.
Ktoś o jego statusie może pozwolić sobie
na wiele. Na przykład na wstawanie późnym popołudniem i nocne przesiadywanie w
knajpach. Trzymanie się jak najdalej od tego, czego nie uważa za sztukę i
ciągłe uciekanie przed próbami zaszufladkowania. Zupełnie jak prawdziwy Roland
Topor.
Tak, w istocie znajdziemy tu znaczną
część poglądów samego Topora. W jego świecie życie i sztuka są nierozerwalną
całością, a zacieranie granic między nimi odbywa się gdzieś na granicy
szaleństwa. Przebija przez te strony także lęk przed śmiercią, maniakalna
wręcz chęć pozostawienia po sobie czegoś namacalnego. I to jest ten Topor
bardziej ludzki, nieuwikłany w konwencję albo zrywanie z konwencją.
Nieustanne ścieranie się twórcy ze
schematami nie jest przypadkowe. Wynika z nastawienia coraz mniej oczekujących,
zblazowanych odbiorców. Pamiętnik to
poniekąd akt oskarżenia. Dramatyczne pytanie o to, dlaczego sztuka, której
odbiór wymaga intelektualnego zaangażowania, spychana jest na margines, a
artysta – by zyskać odrobinę uwagi – musi uciekać się do coraz bardziej
kontrowersyjnych metod.
Wreszcie nie sposób nie spojrzeć na Pamiętnik jak na swoistą parodię tego
gatunku. Wskazanie, że można napisać właściwie wszystko i podpisać się pod tym
jako każdy. To jest po prostu kwintesencja Topora.
(Roland Topor, „Pamiętnik starego
pierdoły”, tłum. Ewa Kuczkowska, Wydawnictwo Replika, Zakrzewo 2012)
To jest oficjalna recenzja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz