poniedziałek, 17 grudnia 2012

Topor w wersji rozszerzonej

Można powiedzieć, że jest jak zwykle u Topora – cechuje go lekkość będąca pretekstem do rozliczania się z wątpliwościami i ukrytymi lękami. Tyle, że w tym wypadku mamy do czynienia z Toporem w wersji rozszerzonej.


Autor Pamiętnika to wybitnie uzdolniony malarz, który doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego talentu. Wcale nie dziwi go zatem, że Gertruda Stein wiesza jego obrazy na honorowym miejscu we własnym salonie, Isadora Duncan tańczy dla niego topless na mrozie, a już krótkie spotkanie z nim inspiruje Georga Orwella do napisania Roku 1984. No dobrze, jest ktoś, kogo nie znał… Marshall McLuhan. Ale to nie przeszkodziło mu przewidzieć kluczowej roli mediów we współczesnym świecie! Był w końcu… prekursorem wszystkiego. Ale to sztuka znalazła się w centrum jego zainteresowań: tworzył nurty i wyznaczał kierunki jej rozwoju – on,  żywy drogowskaz dla innych artystów.



Ktoś o jego statusie może pozwolić sobie na wiele. Na przykład na wstawanie późnym popołudniem i nocne przesiadywanie w knajpach. Trzymanie się jak najdalej od tego, czego nie uważa za sztukę i ciągłe uciekanie przed próbami zaszufladkowania. Zupełnie jak prawdziwy Roland Topor.



Tak, w istocie znajdziemy tu znaczną część poglądów samego Topora. W jego świecie życie i sztuka są nierozerwalną całością, a zacieranie granic między nimi odbywa się gdzieś na granicy szaleństwa. Przebija przez te strony także lęk przed śmiercią, maniakalna wręcz chęć pozostawienia po sobie czegoś namacalnego. I to jest ten Topor bardziej ludzki, nieuwikłany w konwencję albo zrywanie z konwencją.



Nieustanne ścieranie się twórcy ze schematami nie jest przypadkowe. Wynika z nastawienia coraz mniej oczekujących, zblazowanych odbiorców. Pamiętnik to poniekąd akt oskarżenia. Dramatyczne pytanie o to, dlaczego sztuka, której odbiór wymaga intelektualnego zaangażowania, spychana jest na margines, a artysta – by zyskać odrobinę uwagi – musi uciekać się do coraz bardziej kontrowersyjnych metod.



Wreszcie nie sposób nie spojrzeć na Pamiętnik jak na swoistą parodię tego gatunku. Wskazanie, że można napisać właściwie wszystko i podpisać się pod tym jako każdy. To jest po prostu kwintesencja Topora.



(Roland Topor, „Pamiętnik starego pierdoły”, tłum. Ewa Kuczkowska, Wydawnictwo Replika, Zakrzewo 2012)

To jest oficjalna recenzja:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz