piątek, 16 listopada 2012

Niezauważani



Najnowszej książce Krzysztofa Tomasika można zarzucić, że jest o wszystkim i zdecydowanie osłabia to jej wydźwięk. Można się spierać, czy część przytaczanych w niej źródeł to materiały na tyle wiarygodne, by w ogóle z nich korzystać. Można argumentować, że czytelnik otrzymuje multum informacji niewystarczająco uporządkowanych. Jednak kiedy weźmie się pod uwagę, że jest to pierwsza w Polsce próba opowiedzenia o życiu osób homoseksualnych w PRL-u i ich społecznym postrzeganiu (a raczej niedostrzeganiu), zmierzenia się z tematem dotychczas tak konsekwentnie pomijanym, wszelkie niedociągnięcia można autorowi wybaczyć.

Bez wątpienia mamy do czynienia z publikacją przełomową. Mimo nadania PRL-owi statusu epoki kultowej, którą genialnie udało się podpiąć pod machinę popkultury i marketingu, wśród setek opracowań trudno natknąć się na takie, gdzie mniejszości seksualne byłyby potraktowane poważnie. Fakt, pojawiały się wzmianki, że ich przedstawiciele gdzieś istnieją. Gdzieś – owszem. Ale na pewno nie obok. I zawsze są to pojedyncze jednostki.

Gejerel traktuje o czasie, w którym samo słowo „homoseksualizm” nie istnieje w przestrzeni publicznej. Dziennikarze i krytycy bezwiednie posługują się funkcjonującymi wówczas synonimami. Pedały, cioty, zboczeńcy… - wszystko jedno jak się ich nazwie, byle tylko za często nie przypominać o tym, że istnieją. No właśnie, istnieją „oni”. Lesbijek nie ma, transseksualizm można jedynie wyśmiać, biseksualizm chyba nie mieści się nikomu w głowie. Odmienna orientacja to choroba, na którą zapada margines społeczny.

Specyficzny jest także ówczesny sposób pisania o homoseksualistach. Oskarżanie ich o to, jacy są, przy jednoczesnym dążeniu piszących do uniknięcia ewentualnych oskarżeń o ich własny homoseksualizm. Każda wzmianka o „innych” poprzedzana jest dłuższym niż ona sama wyjaśnieniem autora, że nie jest „taki”. Z kolei większość homoseksualnych wątków w literaturze i filmie okresu PRL-owskiego to aluzje tak subtelne, że niemal niezauważalne. Tomasik próbuje je odczytywać i momentami daje się zbyt mocno ponieść emocjom – wypada zbyt patetycznie i na siłę. Ale znajdziemy też fragmenty bardzo rzeczowe. Nie można nie wspomnieć o świetnym usystematyzowaniu informacji o akcji „Hiacynt”, której motywy, przebieg i konsekwencje nigdy nie utrwaliły się na dobre na kartach polskiej historii.

Takich „białych plam” jest więcej. To, co wiemy na pewno, to w zasadzie skrawki informacji, które – po dwudziestu trzech latach – komuś udało się wreszcie nieco poskładać. Gejerel to książka ważna i niezwykle potrzebna, która – mam nadzieję – stanie się pretekstem i jednocześnie wstępem do rozmowy o tym, co już od dawna powinniśmy przestać traktować jak problem.

(Krzysztof Tomasik, „Gejerel. Mniejszości seksualne w PRL-u”, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012)

To jest oficjalna recenzja:
 

1 komentarz:

  1. Kiedy pisałam fragment swojej pracy licencjackiej, dotyczący sytuacji mniejszości seksualnych w okresie PRL-u, marzyłam o takiej publikacji. Cieszę się bardzo, że nareszcie znalazła się ona na rynku wydawniczym i że znalazł się ktoś, kto zechciał zerwać tę etykietkę "TABU". Nie dziwi mnie wcale, że tą osobą jest Krzysztof Tomasik. Świetna recenzja ważnej lektury!

    OdpowiedzUsuń