piątek, 23 listopada 2012

Chciałabym mieć TAKIEGO dziadka!

James Randi jest dla sceptyków i racjonalistów na całym świecie tym, kim Stephen Hawking jest dla świata fizyki.  Ten osiemdziesięcioczteroletni, niewinnie wyglądający pan, wywołuje ataki panicznego strachu wśród wszelkich wróżek, magów, współczesnych czarownic, homeopatów i głosicieli New Age. Po przejściu na emeryturę zajął się bowiem tropieniem przekrętów w pseudonaukowych, które zagnieździły się w  twierdzeniach szarlatanów,  podających się za autorytety. Fundacja jego imienia przekaże milion dolarów każdemu, kto w naukowych warunkach udowodni zdolności paranormalne.  Ale czek, który Randi nosi przy sobie od kilkudziesięciu lat, raczej szybko nie zostanie spieniężony. Jako były iluzjonista, znający wszystkie triki i metody oszukiwania naiwnych, na pewno wie, co robi.

W książce „Däniken, tajemnica Syriusza, parapsychologia i inne trele-morele”, wydanej w USA w 1982 roku, Randi daje nam wgląd w swoje metody obnażania kłamstw, a każdy rozdział poświęcony jest innemu rodzajowi zjawisk ‘nadprzyrodzonych’.  Poprzez fotografie elfów z początków dwudziestego wieku, po domniemane zdolności Uri Gellera, który był w Stanach bardziej popularny niż Anatolij Kaszpirowski w Polsce, na wszelakiego rodzaju kultach kończąc, mamy okazję zbadania tych, pozornie niewytłumaczalnych, zjawisk.

Okazuje się, że po bliższej analizie, praktycznie każde niewyjaśnione zdarzenie można racjonalnie i naukowo wytłumaczyć. Wielu szarlatanów, obnażonych przez autora, posługuje się bowiem metodami wziętymi wprost ze sceny przedstawienia magicznego. Są w tym tak biegli, że nawet autorytety ze świata nauki dały się zwieść prostym, tanim sztuczkom, których, przy odrobinie wytrwałości, nauczyć się może każdy.

James Randi. żródło: http//www.quickmeme.com
Niektórzy krytycy zarzucają Randiemu złośliwość i wyolbrzymiony upór. W końcu jakie zagrożenie stwarza wiara w jakieś idiotyzmy? Czy ktoś TAK NAPRAWDĘ da się na to nabrać? Otóż da, i to łatwo. Pseudonauka to nie tylko śmieszne hokus pokus telepatów, ale też, jak najbardziej realne, ofiary. Na przykład ludzie, którzy uwierzyli, że homeopaci mogą wyleczyć ich z raka, że zioła to panaceum na AIDS, w końcu, że szczepionki powodują autyzm. Trudno się dziwić, że Randi używa wszelkich dostępnych środków do walki z zabobonem.

Mimo, że od pierwszego wydania książki mija trzydzieści lat, temat jest jak najbardziej aktualny. Kramiki z wróżkami ustawiają się na deptakach nadmorskich kurortów, horoskopy przychodzą smsem, biznesmeni konsultują swoje decyzje z biorytmem, a dzieci w szkołach pytają na fizyce, czy należy się bać nadchodzącej apokalipsy.

Szkoda, że w Polsce jest tak mało publikacji tego typu, bo wnioski wyciągnięte z lektury mogą nauczyć, że w pierwszej kolejności należy wierzyć dowodom i nauce.

James Randi, „Däniken, tajemnica Syriusza, parapsychologia i inne trele-morele”, tłum. Zygmunt Kubasiak, wyd. Pandora Books, Wrocław 1994

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz