sobota, 20 października 2012

37 kilogramów listów



Niestrudzeni tropiciele historii czasem mają szczęście i trafiają na coś wyjątkowego. Orlando Figes dostał właśnie taki prezent. Jak zwykle zyskali na tym jego czytelnicy.

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Takie się w Moskwie lat trzydziestych nie zdarzały. A już zwłaszcza na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Moskiewskiego (wówczas najlepszego takiego wydziału w Związku Sowieckim). Najpierw długo się sobie przyglądali. Jeśli chłopak łapał dziewczynę za rękę (nigdy odwrotnie!) to tylko pod pretekstem wyrecytowania wiersza Achmatowej czy Mandelsztama. Lew długo nie mógł się odważyć, więc w końcu Swietłana złapała za rękę jego. Pięć lat później zaczęła się wojna. Dziewięć lat później Lew trafił do obozu pracy w Peczorze.

Listy jakie przez osiem lat pisali do siebie Lew i Swietłana Miszczenko stanowią najprawdopodobniej największy zbiór korespondencji łagrowej, przy tym jedyny nieocenzurowany. Dla niektórych okaże się on nieocenioną dokumentacją zarówno codziennego życia w sowieckim obozie pracy, jak i w powojennej Moskwie. Dla innych będzie historią miłości, która nie miała prawa przetrwać.

Pisanie do siebie było tym, co przez lata dawało im nieprawdopodobną siłę. Swietłana jest drobiazgowa – próbuje jak najlepiej opisać Lwu świat, od którego tak bardzo się oddalił. On z kolei, z godną podziwu konsekwencją, ubarwia łagrową rzeczywistość. I chociaż obojgu zdarzają się chwile głębokiego zwątpienia, jedno z nich zawsze stara się być dla drugiego oparciem.

Mnóstwo w tych listach szyfrów, literackich fragmentów i kontekstów rozpoznawalnych tylko dla tej dwójki. Początkowo mogło być to spowodowane lękiem przed ewentualną cenzurą. Z czasem stało się raczej nieodłącznym elementem alternatywnego, wspólnego świata, który udało im się stworzyć.

Figes, niezwykle subtelnie, tworzy tło do ich epistolarnej opowieści. Dodaje od siebie detale związane z historią Gułagów czy wyglądem ówczesnej Moskwy. Stara się jak najuważniej przyjrzeć dwóm odrębnym rzeczywistościom, w jakich musieli – każde na swój sposób – się odnajdywać. To doskonałe uzupełnienie historii, która bardziej niż o czekaniu jest jednak o tym, że prawdziwa walka zaczyna się wtedy, kiedy nie trzeba już czekać.

(Orlando Figes, "Poślij chociaż słowo. Opowieść o miłości i przetrwaniu w Gułagu", przekł. Władysław Jeżewski, Magnum, Warszawa 2012)

To jest oficjalna recenzja:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz