piątek, 15 czerwca 2012

Blady strach wśród mad menów.


Stany Zjednoczone w swoim założeniu miały być odizolowane od Europy. Nic dziwnego, Amerykanie wywalczyli sobie niepodległość od Anglików i nie chcieli mieć do czynienia ze Starym Kontynentem. Na tym gruncie wyrosła specyficzna mentalność i przekonanie o własnej wartości, które czasem zakrawa na megalomanię. Wszystko zmieniło się jednak wraz z wybuchem wojen światowych. Stany musiały wyjść naprzeciw oczekiwaniom Europy i pomóc. Zapłaciły za to jednak swoją cenę. Zimna Wojna wprowadziła niepokój i podejrzliwość, którą Amerykanie zaczęli przejawiać wobec swoich rodaków. McCarthy i strach przed ‘czerwonymi’ spowodowały ogólnonarodową panikę. Właśnie w takich okolicznościach umieścił akcję swojej powieści „Zakłócenia w eterze” Irwin Shaw.

Główny bohater, Clement Archer, to zwyczajny obywatel. Może trochę za bardzo naznaczony idealizmem i naiwną wiarą w ludzi, ale nikt wyjątkowy. Pisze scenariusze do radiowych słuchowisk reklamowych i generalnie całkiem nieźle mu się układa. Przynajmniej do momentu, w którym dowiaduje się, że kilkoro jego współpracowników podejrzewa się o bycie komunistami, a jego czyni się odpowiedzialnym za ich zwolnienie.

Autor pisał „Zakłócenia w eterze” w 1951 roku, a był to przecież początek „czerwonej paniki”. Amerykanie, tak kochający przecież wolność w każdej odsłonie, zaczęli patrzeć podejrzliwie na każdego, kto miał jakiekolwiek powiązania z komunistami. Wpłaciłeś pięć dolarów na pomoc dzieciom w Rosji? To znaczy, że jesteś „czerwony”. Wywalą cię z pracy, żona cię rzuci, nigdzie cię już nie zechcą. Najlepiej od razu wyemigruj do Rosji, bo USA serce ma po prawej stronie.

Shaw perfekcyjnie ukazał atmosferę lat, podczas których Ameryka stała się swoim własnym zaprzeczeniem, a media i politycy rządzili świadomością obywateli w dużo większym stopniu niż przed II wojną. Świat prosperity i środowisko nowojorskich artystów było przesiąknięte podskórnym strachem. Ludzie bali się mówić prawdę, więc wciąż się uśmiechali. Bo przecież ONI patrzą i oceniają. Ofiarą tej paranoi pada główny bohater i jego wyidealizowany świat.

Autor już ponad sześćdziesiąt lat temu wykazał się niesamowitą przenikliwością. Wiele aspektów współczesnej Ameryki opisał i opatrzył komentarzem. Co prawda komunizm nie zwyciężył, a na świecie nie panuje pokój, ale Stany Zjednoczone w tamtych dniach zaczęły się zmieniać. Jak dobrze, że Irwin Shaw tam był.


Irwin Shaw, „Zakłócenia w eterze”, przeł. Łukasz Nicpan, wyd. Książnica, Katowice 1992

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz