środa, 9 kwietnia 2014

Wojna z pięciu perspektyw



„Widziałem ją tej nocy” czyta się jak powieść z innej epoki. W prozie Drago Jančara nie ma nic „ponad”, nic nadzwyczajnego i ta zwykłość okazuje się największą siłą jego książki. A proza to przygnębiająca, z wielką miłością i wielką historią w tle.

Królestwo Jugosławii niedługo przed wybuchem II wojny światowej. Serbski oficer, Stevo zakochuje się w żonie przyjaciela swojego dowódcy, Veronice. Kiedy niespodziewanie dostaje przeniesienie do innej jednostki, kochanka ucieka razem z nim. Potem równie niepostrzeżenie znika. Jej postać okazuje się punktem scalającym narracje pięciu bohaterów: Steva, matki Veroniki, niemieckiego lekarza, służącej i partyzanta (każdemu poświęcił Jančar jeden rozdział). Wszyscy znali zaginioną, a poprzez opowieść o niej odsłaniają własne lęki i opowiadają o osobistych, wewnętrznych wojnach, które toczą się niezależnie od tej prowadzonej na froncie. W każdej z tych pięciu narracji konflikt wygląda inaczej, ale w każdej też dewastuje dotychczasowe życie, pełna jest absurdów i niedopowiedzeń, rozgrywa się poza ludźmi, którzy często uczestniczą w niej wbrew sobie, na zmianę wzbudzając w nich bezsilność i chorobliwą nadzieję.

Fakt, niewiele jest niezwykłego w romansie, który okazuje się nie być romansem, a książka o bezsensie wojny i o tym, że nawet zwycięzcy pozostają jej ofiarami, to literacka klisza. Jednak powieść słoweńskiego pisarza zdecydowanie broni się swoim oderwaniem od współczesności. Wielkim, lecz pozbawionym martyrologii, szacunkiem dla przeszłości.  Jančar gra symbolami, wielokrotnie powraca do kluczowych scen, powoli odsłaniając coraz więcej szczegółów. Niespieszna, miejscami niemal poetycka narracja, układa się w coś na kształt spirali. Dominuje wojna i związane z nią skrajne emocje, ale szybko okazuje się, że wielka miłość, wielka historia i straszna wojna, to nic innego jak zwykłe życie.

(Drago Jančar, „Widziałem ją tej nocy”, przeł. Joanna Pomorska, Czarne, Wołowiec 2014)

To jest oficjalna recenzja: 
 

1 komentarz: