czwartek, 2 stycznia 2014

Upadek "mistrza"

Wojciech Krolopp, kierownik Poznańskiego Chóru Chłopięcego, zmarł 12 października 2013 roku. Lubił ekstrawaganckie stroje, dobre samochody i młodych chłopców. Kiedy już nauczył się posługiwać komputerem, zwykł edytować wpis o sobie samym na Wikipedii – przecież te całe oskarżenia o pedofilię to tylko próba zaszkodzenia jego autorytetowi. Krolopp nie lubił za to, kiedy matki jeździły z chórem na występy, a także nie pałał miłością do dziennikarza Marcina Kąckiego. Ale książka tego ostatniego pt. „Maestro. Historia milczenia” nie jest opowieścią o Kroloppie. To raczej próba odpowiedzi na pytanie: jak to możliwe, że na oczach całego kraju, człowiek darzony taką estymą i poważaniem jak Krolopp, mógł bezkarnie gwałcić i molestować dzieci. 

Obraz wyłaniający się z „Maestra” jest nie tyle straszny, co raczej odrażający i przejmujący. To opis całych pokoleń skrzywdzonych przez wielkiego dyrygenta – molestowanych ojców, którzy oddawali Kroloppowi pod opiekę swoich synów, zakochanych w maestrze matek głuchych na to, co mówiły ich dzieci. To przekrój poznańskiego i polskiego społeczeństwa, omamionego obietnicą światowej sławy. To także rozbrajający opis znieczulicy i zamiatanego pod dywan poczucia, że „coś może i jest nie tak, ale przynajmniej nie dotyczy to mojego syna”. 

Sam Krolopp sprawia wrażenie zaszczutego, małego chłopca, któremu ktoś nagle odebrał zabawki. Ciągle się dziwi skąd te wszystkie oskarżenia i woli o nich nie wspominać. Zamiast tego przypomina sobie czasy sławy, kiedy to jednym uderzeniem batuty wznosił ku niebu, w które zresztą nie wierzył, pochwalną pieśń. Kiedy jednym gestem sprawiał, że dzieci zaczynały kochać go bezwarunkowo. Maestro wiedział jak dzielić i rządzić. Do perfekcji opanował sztukę manipulacji, nie tylko małymi chłopcami, ale też partyjnymi władzami, ludźmi związanymi z chórem, a nawet księżmi, którzy byli jego najzagorzalszymi obrońcami. 

Kącki pisał „Maestra” przez ponad dziesięć lat. I nic dziwnego, skoro jeden rozsupłany węzeł prowadził do kolejnej sieci splotów. Na przestrzeni czasu odkrył zawiły system powiązań i koneksji, które koniec końców spowodowały, że Krolopp przez tak długi czas pozostawał bezkarny. Podziwiam zimną krew autora, próbującego zachować obiektywizm w obliczu zagadnienia tak oczywistego, jak wina Kroloppa. 

„Maestro” to ciężka lektura. Ale chyba także niezbędna. Przejmujące studium działania manipulacji,  a także obraz zamkniętego społeczeństwa, które woli  milczeć niż przyznać się do współwiny.

Marcin Kącki, „Maestro. Historia milczenia”, wyd. Agora, Warszawa 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz