czwartek, 25 kwietnia 2013

Nigdy za mało o banalności zła

Hitler nigdy nie wydał bezpośredniego rozkazu eksterminacji Żydów. Nie zostało powiedziane nic poza tym, co mieściło się już w ramach nazistowskiej nowomowy. „Ostatecznie rozwiązanie kwestii żydowskiej” to temat, którym historycy będą zajmować się jeszcze przez długie lata, a to dlatego, że - z powodu historycznych niedopowiedzeń – pozostawia on duże pole do ideologicznej interpretacji. Jeśli jednak wiemy coś na pewno to tyle, że Konferencja w Wannsee była jednym z kamieni węgielnych położonych pod budowę maszyny śmierci, jaką był Holocaust.

W swojej nowej książce Mark Roseman próbuje w pigułce przedstawić nam jak doszło do spotkania w willi nad jeziorem, gdzie piętnastu dorosłych mężczyzn przesądziło o losach milionów istnień, jak znormalizował się proces zabijania, jak odporni na litość i współczucie mogą stać się zwykli ludzie.

Roseman zapoznaje nas z fascynującą, ale i makabryczną stroną historii, mianowicie z procesem uzależnienia od zabijania. Począwszy od Nocy Kryształowej, przez eutanazje na niepełnosprawnych, a na działaniach Einsatzgruppen kończąc, autor przekonuje nas, że sama Konferencja w Wannsee była już tylko pokłosiem czegoś, do czego Niemcy przygotowywali się mentalnie od wielu lat.

Poparte bogatą bibliografią rozważania na temat tego spotkania, utwierdzają nas tylko w przekonaniu o banalności zła. Roseman, podążając za tokiem myślenia Hanny Arendt, oszczędnymi środkami osiąga zamierzony efekt. Ma się wręcz wrażenie, że było w tych okropnych wydarzeniach coś makabrycznie śmiesznego. Bo oto kilkunastu mężczyzn, najzwyklejszych i przeciętnych, nie mówiąc niczego dosłownie, zgodziło się podpalić świat. Jedli przy tym pyszne potrawy, a rozmowy toczyły się w przyjemnej atmosferze braterstwa.

Ktoś może zapytać – po co o tym wszystkim czytać, przecież to już historia? Chociażby dlatego, że – jak donosi pismo „Der Standard” - 42 procent Austriaków uważa, iż nie wszystko za czasów Hitlera było złe. Jak mówiła moja polonistka – losy toczą się osiowo, każde wydarzenie może się jeszcze powtórzyć.


Mark Roseman, „Wannsee. Willa, jezioro, spotkanie”, przeł. Szymon Żuchowski, wyd. Wielka Litera, Warszawa 2013

2 komentarze:

  1. Moja wiedza o spotkaniu w Wannsee jest stosunkowo niewielka, a przecież miała ona kluczowy wpływ na los Żydów. Z wielkim zainteresowaniem przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie warto. Przystępność tej książki i jej, że się tak wyrażę, "pigułkowość", sprawiają, że jest dobrą lekturą na zapoznanie się z tematem.

    OdpowiedzUsuń