środa, 6 lutego 2013

Mimo wszystko przechować w pamięci


Jest w „Ocaleniu Atlantydy” coś ze sposobu pisania Hanny Krall. Ta subtelna, pozorna zwyczajność, nadawanie znaczenia przedmiotom. To zadbanie o detal w taki sposób, że konkretne rzeczy wydają się nierozerwalnie związane z przestrzenią, którą tworzą.


Bohaterowie, zakwaterowani po wojnie w niemieckiej kamienicy, nie potrafią przystosować się do życia w miejscu, gdzie jeszcze niedawno mieszkał ktoś inny. Elementami ich codzienności stają się rzeczy należące do poprzednich lokatorów. Wpisują się w rytm dnia, który trzeba wyznaczyć sobie na nowo. Wojna była wszechobecna – kiedy trwała, trudno było myśleć o czymś innym. Kiedy się skończyła nie dało się nie myśleć o tym, jak całkiem łatwo jest przestać istnieć. A że „pamięć pokoleń to najlepszy schron przed unicestwieniem”*, walka o przeżycie zamieniła się w, toczoną w myślach, walkę o pozostanie zapamiętanym.

Nie ma nic górnolotnego w tej potrzebie zachowania wspomnień. Potraktowana jest tak, jakby była czymś zupełnie zwykłym. Zresztą podobnie jak wojna czy absurdy z rzeczywistości Polski Ludowej. Zyta Oryszyn genialnie opowiada i to jest największą siłą jej książki. Książki trudnej, ale napisanej niezwykle sprawnie. Jej lekkość i, miejscami wręcz, prześmiewczość to – z jednej strony – forma ochrony czytelnika przed tym, co najcięższe. Z drugiej jednak umiejętne potęgowanie tego ciężaru. Dlatego „Ocalenie Atlantydy” momentami wydaje się zbyt mocne, innym razem przywodzi na myśl obrazki niczym te wyjęte z „Samych Swoich” (nie wierzę, że czytając o referendum ludowym z 1946 roku, nie przypomnicie sobie Pawlaka zawzięcie malującego na drzwiach stodoły hasło: 3xNIE).

Schrony pamięci okazują się czymś nietrwałym. Dominuje brak pewności i nieuchronność zmian – niespodziewanych i tych, na które długo się czekało. Każda z nich dla bohaterów wiąże się z, nie zawsze dosłowną, zmianą tożsamości. Niezmiennie tkwią oni w przekonaniu, że „na tożsamość przyjdzie jeszcze czas”*. Jednak czytelnik wcale tej pewności nie ma.

Ale myślę, że ma poczucie, że to bardzo ważna książka. Ja mam poczucie, że to bardzo ważna książka.


*str. 25

**str. 139


(Zyta Oryszyn, „Ocalenie Atlantydy”, Świat Książki, Warszawa 2012)

To jest oficjalna recenzja: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz