sobota, 19 maja 2012

Zagłada zagładzie nierówna

O wojennych losach Diny Gottliebovej można by opowiedzieć mniej więcej tak: W wieku dziewiętnastu lat, jak większość czeskich Żydów, trafiła do transportu do Terezina, a stamtąd do Birkenau, gdzie na ścianie jednego z baraków namalowała scenę z Królewny Śnieżki i siedmiu krasnoludków. Przed śmiercią uratowali ją przebywający w obozie Cyganie. Poniekąd się odwdzięczyła, uwieczniając ich na akwarelach, które malowała na polecenie entuzjasty swojego talentu, Josefa Mengele. Po wojnie portrety zaginęły, ale to wcale nie koniec. Ich odnalezienie okazało się wstępem do walki o prawdę. I pamięć.

Dina nie jest jedyną bohaterką reportażu Lidii Ostałowskiej. Głos oddaje autorka także… Królewnie Śnieżce. Zestawienie koszmaru z bajką to jeden z wielu kontrastów przewijających się w tej opowieści. Kolejny widać po zestawieniu ze sobą przebywających w obozie narodowości. Szybko okazuje się, że zagłada zagładzie nierówna, a do jej upamiętniania też nie każdy ma prawo.

Cyganom się go odmawia. Mimo, że – według niektórych statystyk – podczas drugiej wojny światowej zginęła połowa ich europejskiej populacji. Tego, czego doświadczyli, nikt oficjalnie nie nazwał ludobójstwem. Magia zbiorowej świadomości zamiast na miejscu ofiar, umieściła ich w grupie niecywilizowanych kryminalistów, których ukarano zasłużenie. Może dlatego Romowie nie chcą mówić własnych krzywdach, podczas gdy Europa z upamiętniania Holokaustu zrobiła pełnowartościowy popkulturowy produkt.

Swój sposób na zachowanie pamięci Cyganie odnaleźli w wędrownym życiu. A Ostałowska poniekąd im towarzyszy. Odtwarza historie, śledzi miejsca, szuka powiązań. Przeplata ich słowa relacją Gottliebovej. Nie tylko Gottliebovej-byłej więźniarki, lecz także Gottliebovej-artystki.

Farbach wodnych znajdziemy istotne pytanie o rolę sztuki w obozowej rzeczywistości. Czy jej interpretowanie na wiele różnych sposobów pomaga przetrwać? Czy jest możliwe odtwarzanie praktycznie z niczego? Komu należy przyznać rację, skoro w ostatecznym rozrachunku jedyną formą zachowania pamięci pozostaje przedmiot?

Nie ma odpowiedzi. Jest doskonały, polifoniczny reportaż o wybieraniu własnej wersji prawdy.

(Lidia Ostałowska, „Farby wodne”, Czarne, Wołowiec 2011)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz