Wojciech Krolopp, kierownik Poznańskiego Chóru Chłopięcego, zmarł 12
października 2013 roku. Lubił ekstrawaganckie stroje, dobre samochody i młodych
chłopców. Kiedy już nauczył się posługiwać komputerem, zwykł edytować wpis o
sobie samym na Wikipedii – przecież te całe oskarżenia o pedofilię to tylko
próba zaszkodzenia jego autorytetowi. Krolopp nie lubił za to, kiedy matki
jeździły z chórem na występy, a także nie pałał miłością do dziennikarza
Marcina Kąckiego. Ale książka tego ostatniego pt. „Maestro. Historia milczenia”
nie jest opowieścią o Kroloppie. To raczej próba odpowiedzi na pytanie: jak to możliwe,
że na oczach całego kraju, człowiek darzony taką estymą i poważaniem jak
Krolopp, mógł bezkarnie gwałcić i molestować dzieci.
Obraz wyłaniający się z „Maestra” jest nie tyle straszny, co raczej
odrażający i przejmujący. To opis całych pokoleń skrzywdzonych przez wielkiego
dyrygenta – molestowanych ojców, którzy oddawali Kroloppowi pod opiekę swoich
synów, zakochanych w maestrze matek głuchych na to, co mówiły ich dzieci. To
przekrój poznańskiego i polskiego społeczeństwa, omamionego obietnicą światowej
sławy. To także rozbrajający opis znieczulicy i zamiatanego pod dywan poczucia,
że „coś może i jest nie tak, ale przynajmniej nie dotyczy to mojego syna”.
Sam Krolopp sprawia wrażenie zaszczutego, małego chłopca, któremu ktoś
nagle odebrał zabawki. Ciągle się dziwi skąd te wszystkie oskarżenia i woli o
nich nie wspominać. Zamiast tego przypomina sobie czasy sławy, kiedy to jednym
uderzeniem batuty wznosił ku niebu, w które zresztą nie wierzył, pochwalną
pieśń. Kiedy jednym gestem sprawiał, że dzieci zaczynały kochać go
bezwarunkowo. Maestro wiedział jak dzielić i rządzić. Do perfekcji opanował
sztukę manipulacji, nie tylko małymi chłopcami, ale też partyjnymi władzami, ludźmi
związanymi z chórem, a nawet księżmi, którzy byli jego najzagorzalszymi
obrońcami.
Kącki pisał „Maestra” przez ponad dziesięć lat. I nic dziwnego, skoro jeden
rozsupłany węzeł prowadził do kolejnej sieci splotów. Na przestrzeni czasu
odkrył zawiły system powiązań i koneksji, które koniec końców spowodowały, że
Krolopp przez tak długi czas pozostawał bezkarny. Podziwiam zimną krew autora,
próbującego zachować obiektywizm w obliczu zagadnienia tak oczywistego, jak
wina Kroloppa.
„Maestro” to ciężka lektura. Ale chyba także niezbędna. Przejmujące studium
działania manipulacji, a także obraz
zamkniętego społeczeństwa, które woli
milczeć niż przyznać się do współwiny.
Marcin Kącki, „Maestro. Historia milczenia”, wyd. Agora, Warszawa 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz