poniedziałek, 29 lipca 2013

Jesteś tym, czego nie jesz



Cały tydzień rzadka zupa z ziemniakami – w niedziele upragnione mięsko. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu tak właśnie wyglądały nasze nawyki żywieniowe, a do jedzenia zwierząt podchodziło się z odpowiednim szacunkiem. Obecnie spożywamy więcej mięsa niż kiedykolwiek wcześniej w historii ludzkości, a biorąc pod uwagę ilość mieszkańców ziemi, wychodzi nam gotowy przepis na katastrofę. 

Jonathan Safran Foer poważnie podszedł do tematu, kiedy dowiedział się, że niebawem urodzi mu się dziecko.  Zadał sobie pytanie, czym będzie karmił swojego potomka i czy, ucząc go spożywania produktów zwierzęcych, nie wyjdzie na człowieka niemoralnego. Latami zbierał informacje o przemyśle mięsnym, spotykał się z farmerami, rozmawiał z aktywistami. Owocem tych poszukiwań jest książka pt. „Zjadanie zwierząt” – publikacja, która wywołała medialny szum i zachwyt celebrytów.

Nie wyobrażam sobie, że „Zjadanie zwierząt” pozostawi kogokolwiek obojętnym. Opisy współczesnych hodowli są tak przerażające, że nawet najbardziej zatwardziały wielbiciel steków, dla przykładu taki ktoś jak ja, zada sobie pytanie skąd pochodzi kotlet na jego talerzu. I nawet jeśli nie zostanie od razu wegetarianinem, to następnym razem  kupując mięso, zastanowi się skąd ono pochodzi. Może nawet zrezygnuje z codziennego mielonego i powróci do modelu sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy to jedzenie zwierząt było przywilejem, a nie oczywistością. 

Najpierw możemy się zapoznać ze współczesnym chowem przemysłowym i, kiedy już mamy łzy w oczach i zaczynamy sobą gardzić, autor pyta nas co zamierzamy teraz zrobić. Żeby było jasne – nie ma tu pustego nawoływania i gromienia mięsożerców. Raczej prośba o podjęcie świadomego wyboru na rzecz etycznego traktowania zwierząt. Kupuj drożej, ale rzadziej.  A jeśli znajdą się tacy, którym „Zjadanie zwierząt” nie da do myślenia i wybiorą gulasz, Foer przedstawi im kolejne argumenty na to, że współczesne hodowle przyczyniają się do globalnego ocieplenia, światowego głodu i zanieczyszczenia środowiska.

Nawet jeśli książka Foera jest produktem komercyjnym, to można mu wybaczyć. Im więcej ludzi ją przeczyta, tym lepiej. Bo to nasze codzienne wybory kształtują rynek i jeśli ograniczymy spożycie mięsa, chów przemysłowy straci rację bytu.

„Zjadanie zwierząt” przypomniało mi o pewnych sprawach, które w codziennym chaosie łatwo przeoczyć. A jeśli zadziałało tak na mnie, prawdziwego mięsożercę, to autor osiągnął swój cel. I bardzo dobrze. 


Jonathan Safran Foer, „Zjadanie zwierząt”, przekł. Dominika Dymińska, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2013

4 komentarze:

  1. Ostatnio często się zastanawiam, czemu tego mięcha żremy aż tak dużo? Ważna książka, nawet jeśli komercyjna, a może nawet lepiej, bo inaczej nikt by nie przeczytał. Pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że właśnie o to głównie Foerowi chodziło - mniej mięcha.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze by było jednak ją przeczytać w oryginale jeśli już, bo polski przekład jest w połowie kompletną bzdurą - http://pozapsem.blogspot.co.uk/2013/07/dominika-dyminska-z-niewielka-pomoca.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie w oryginale czytałam. Tak zawsze jest lepiej :)

    OdpowiedzUsuń