Po dwóch wydanych w Polsce zbiorach
opowiadań: „Przestępstwo” i „Wina”, do tego, co pisze Ferdinand von Schirach
automatycznie przylgnęło określenie „kryminalny”. „Sprawa Colliniego” – pierwsza
powieść autora – także sygnowana jest hasłami: „kryminał”, „thriller”,
„sensacja”. Tym razem jednak, jeszcze sprawniej niż wątkiem kryminalnym, zagrał
von Schirach emocjami i po ostatniej stronie pozostawił nas w stanie
zawieszenia, ale i z przekonaniem, że właśnie przeczytaliśmy świetną książkę.
Nie, nie będziemy się zastanawiać „kto
zabił” ani – jak w przypadku większości kryminałów – podążać tokiem skomplikowanego
śledztwa i doszukiwać się ukrytych motywów. Von Schirach posłużył się prostą
narracją i retrospekcją. Do tego osadził swoją powieść w mechanicznej wręcz
rzeczywistości, gdzie porządek dnia wyznaczają kolejne rozprawy i tomy
przeanalizowanych dokumentów. Efekt? Udało mu się bezlitośnie obnażyć ludzkie i
systemowe niedoskonałości, a jednocześnie przemycić te najbardziej niewygodne
emocje, których nie sposób się pozbyć ani podczas czytania, ani długo potem.
Młody, dobrze zapowiadający się adwokat,
Caspar Leinen, od swojej pierwszej rozprawy nie ma lekko. Z urzędu zostaje
obrońcą Fabrizio Colliniego, który strzałami z bliska zabił Hansa Meyera, od
razu się do tego przyznał i… zamilkł. Sprawa wydaje się przegrana, ale młody
prawnik zaczyna prowadzić śledztwo na własną rękę. Zupełnie nie spodziewa się
tego, co uda mu się odkryć, ale jeszcze większe zaskoczenie powoduje fakt, że
cały szereg ludzi związanych z organami sprawiedliwości wolałby, aby nie odkrył
niczego.
Szybko okazuje się, że granica między
byciem winnym i byciem ofiarą jest niezwykle płynna, a motyw oczywistej zemsty
oraz przypisanie stuprocentowej winy, na sali sądowej przestaje istnieć. W
„Sprawie Colliniego” nazistowska przeszłość miesza się z teraźniejszością,
którą za wszelką cenę próbuje się przedstawiać jako wolną od tego, co było.
Tyle, że od „kiedyś” nie da się uciec. Nawet przy pomocy pospiesznie zmienianego
prawa, które najzwyczajniej w świecie nie wystarcza do jednoznacznego ukarania
czy uniewinnienia.
(Ferdinand von Schirach, „Sprawa
Colliniego”, przeł. Anna Kierejewska, W.A.B., Warszawa 2013)
To jest oficjalna recenzja:
Lubię kryminały sądowe. Chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń