piątek, 5 kwietnia 2013

Ostatnie zapiski Starego Doktora

Miniony rok, ogłoszony Rokiem Janusza Korczaka, był w dużej mierze próbą odczarowania jego postaci. „Pamiętnik i inne pisma z getta” to zbiór, podzielonych na dwie części, ostatnich tekstów Starego Doktora. Pierwszą sam nazwał swoim pamiętnikiem, druga to zapiski powstałe już w warszawskim getcie.

Wojenna działalność Korczaka pozostawała nieco w cieniu. W pamięci utkwiło jego legendarne już przejście z wychowankami Domu Sierot na Umschlagplatz i dobrowolny transport do Treblinki. Jacek Leociak apeluje w posłowiu do „Pamiętnika”, by Korczaka nadmiernie z tego powodu nie heroizować. Podobny głos znajdziemy w wydanej niemal dwa lata temu książce „Korczak. Próba biografii” Joanny Olczak-Ronikier. Obydwoje sugerują, że decyzja, jaką podjął była dla niego jedyną możliwą i mitologizowanie jej jest niedorzeczne. Chodziło po prostu o dochowanie wierności sprawie, której poświęcił się lata wcześniej.
 
Kiedy był dzieckiem, ojciec notorycznie nazywał go „gapą i cymbałem”. Uważał, że jest zbyt wrażliwy. Najbardziej trwałym wspomnieniem po ojcu były jego kilkukrotne pobyty w szpitalach psychiatrycznych. Korczak do końca życia był głęboko przerażony, że może być przez to genetycznie obciążony chorobą psychiczną. Możliwe, że właśnie z tego powodu nigdy nie zdecydował się na założenie własnej rodziny.

Wojnę japońską spędził na froncie. Frontem, na którym walczył podczas drugiej wojny światowej były drzwi kolejnych instytucji, mających zapewnić przetrwanie jego wychowankom. Ta wojna składała się z nieustannego organizowania: zebrań, jedzenia, leków. W końcu czasu, by w nocy zawsze zostało go trochę na pisanie. Korczak wielokrotnie zastanawiał się, co będzie robił, kiedy wojna się skończy. Sprawy codzienne nazywał wówczas stratą czasu, tak jak gdyby chciał wreszcie znowu działać na sto procent swoich możliwości.

Jego uderzająca drobiazgowość i skrupulatność, notowanie dosłownie wszystkiego, co zauważył, były być może sposobem na przetrwanie wojennej rzeczywistości. Jednak jeśli tylko w grę wchodziło dobro wychowanków, wojenna rzeczywistość wydawała się nie stanowić dla niego  przeszkody. Zamieszczone w książce pisma, które masowo wysyłał do konkretnych ludzi i organizacji pokazują, że w sprawach dzieci, stawał się kimś zupełnie innym. Bezkompromisowym, momentami zbyt impulsywnym. Nie przebierał w słowach i nie widział nic niestosownego w obrażaniu ludzi.

Ale portret niezmordowanego działacza wcale w „Pamiętniku” nie dominuje. Mamy okazję zobaczyć też człowieka, który właściwie nigdzie nie pasuje do końca. Melancholijnego, wręcz depresyjnego. Zawiedzionego rzeczywistością i niepewnego swojego w niej miejsca. Skłaniającego się ku różnym religiom, z których ostatecznie żadna nie spełnia jego oczekiwań. Całkowicie apolitycznego. Nie do końca Żyda, nie w pełni Polaka. Pacyfistę, zirytowanego brakiem konkretnych działań. I chociaż z biegiem lat coraz bardziej starał się od tego określenia uciekać, także – mimo wszystko – pisarza, który samemu rytuałowi pisania wydaje się być w pełni podporządkowany.

„Pamiętnik i inne pisma z getta” to milowy krok w stronę odczarowania Janusza Korczaka.

(Janusz Korczak, "Pamiętnik i inne pisma z getta", W.A.B., Warszawa 2012) 

To jest oficjalna recenzja:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz