Hitler nigdy nie wydał bezpośredniego
rozkazu eksterminacji Żydów. Nie zostało powiedziane nic poza tym,
co mieściło się już w ramach nazistowskiej nowomowy. „Ostatecznie
rozwiązanie kwestii żydowskiej” to temat, którym historycy będą
zajmować się jeszcze przez długie lata, a to dlatego, że - z
powodu historycznych niedopowiedzeń – pozostawia on duże pole do
ideologicznej interpretacji. Jeśli jednak wiemy coś na pewno to
tyle, że Konferencja w Wannsee była jednym z kamieni węgielnych
położonych pod budowę maszyny śmierci, jaką był Holocaust.
W swojej nowej książce Mark Roseman
próbuje w pigułce przedstawić nam jak doszło do spotkania w willi
nad jeziorem, gdzie piętnastu dorosłych mężczyzn przesądziło o
losach milionów istnień, jak znormalizował się proces zabijania,
jak odporni na litość i współczucie mogą stać się zwykli
ludzie.
Roseman zapoznaje nas z fascynującą,
ale i makabryczną stroną historii, mianowicie z procesem
uzależnienia od zabijania. Począwszy od Nocy Kryształowej, przez
eutanazje na niepełnosprawnych, a na działaniach Einsatzgruppen
kończąc, autor przekonuje nas, że sama Konferencja w Wannsee była
już tylko pokłosiem czegoś, do czego Niemcy przygotowywali się
mentalnie od wielu lat.
Poparte bogatą bibliografią
rozważania na temat tego spotkania, utwierdzają nas tylko w
przekonaniu o banalności zła. Roseman, podążając za tokiem
myślenia Hanny Arendt, oszczędnymi środkami osiąga zamierzony
efekt. Ma się wręcz wrażenie, że było w tych okropnych
wydarzeniach coś makabrycznie śmiesznego. Bo oto kilkunastu
mężczyzn, najzwyklejszych i przeciętnych, nie mówiąc niczego
dosłownie, zgodziło się podpalić świat. Jedli przy tym pyszne
potrawy, a rozmowy toczyły się w przyjemnej atmosferze braterstwa.
Ktoś może zapytać – po co o tym
wszystkim czytać, przecież to już historia? Chociażby dlatego, że
– jak donosi pismo „Der Standard” - 42 procent Austriaków
uważa, iż nie wszystko za czasów Hitlera było złe. Jak mówiła
moja polonistka – losy toczą się osiowo, każde wydarzenie może
się jeszcze powtórzyć.
Mark Roseman, „Wannsee. Willa,
jezioro, spotkanie”, przeł. Szymon Żuchowski, wyd. Wielka Litera,
Warszawa 2013
Moja wiedza o spotkaniu w Wannsee jest stosunkowo niewielka, a przecież miała ona kluczowy wpływ na los Żydów. Z wielkim zainteresowaniem przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto. Przystępność tej książki i jej, że się tak wyrażę, "pigułkowość", sprawiają, że jest dobrą lekturą na zapoznanie się z tematem.
OdpowiedzUsuń