Jest w „Ocaleniu Atlantydy” coś ze sposobu pisania Hanny Krall. Ta subtelna, pozorna zwyczajność, nadawanie znaczenia przedmiotom. To zadbanie o detal w taki sposób, że konkretne rzeczy wydają się nierozerwalnie związane z przestrzenią, którą tworzą.
Bohaterowie, zakwaterowani po wojnie w niemieckiej
kamienicy, nie potrafią przystosować się do życia w miejscu, gdzie jeszcze
niedawno mieszkał ktoś inny. Elementami ich codzienności stają się rzeczy należące
do poprzednich lokatorów. Wpisują się w rytm dnia, który trzeba wyznaczyć sobie
na nowo. Wojna była wszechobecna – kiedy trwała, trudno było myśleć o czymś
innym. Kiedy się skończyła nie dało się nie myśleć o tym, jak całkiem łatwo
jest przestać istnieć. A że „pamięć pokoleń to najlepszy schron przed
unicestwieniem”*, walka o przeżycie zamieniła się w, toczoną w myślach, walkę o
pozostanie zapamiętanym.
Nie ma nic górnolotnego w tej potrzebie
zachowania wspomnień. Potraktowana jest tak, jakby była czymś zupełnie zwykłym.
Zresztą podobnie jak wojna czy absurdy z rzeczywistości Polski Ludowej. Zyta
Oryszyn genialnie opowiada i to jest największą siłą jej książki. Książki
trudnej, ale napisanej niezwykle sprawnie. Jej lekkość i, miejscami wręcz,
prześmiewczość to – z jednej strony – forma ochrony czytelnika przed tym, co
najcięższe. Z drugiej jednak umiejętne potęgowanie tego ciężaru. Dlatego
„Ocalenie Atlantydy” momentami wydaje się zbyt mocne, innym razem przywodzi na
myśl obrazki niczym te wyjęte z „Samych Swoich” (nie wierzę, że czytając o
referendum ludowym z 1946 roku, nie przypomnicie sobie Pawlaka zawzięcie malującego
na drzwiach stodoły hasło: 3xNIE).
Schrony pamięci okazują się czymś
nietrwałym. Dominuje brak pewności i nieuchronność zmian – niespodziewanych i
tych, na które długo się czekało. Każda z nich dla bohaterów wiąże się z, nie
zawsze dosłowną, zmianą tożsamości. Niezmiennie tkwią oni w przekonaniu, że „na
tożsamość przyjdzie jeszcze czas”*. Jednak czytelnik wcale tej pewności nie ma.
Ale myślę, że ma poczucie, że to bardzo
ważna książka. Ja mam poczucie, że to bardzo ważna książka.
*str. 25
**str. 139
(Zyta Oryszyn, „Ocalenie Atlantydy”,
Świat Książki, Warszawa 2012)
To jest oficjalna recenzja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz