Poczynając od Dantego, który
„straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi w głębi ciemnego znalazł
się lasu”, a na Mrocznej Puszczy Tolkiena kończąc, las od
początku istnienia literatury fascynował i przerażał, tworząc
świat zamknięty sam w sobie, narracyjną metaprzestrzeń. Natomiast
Ramsey Campbell, niedoceniany w Polsce pisarz grozy, bardzo zręcznie
z tego motywu skorzystał.
„Najciemniejsza część lasu”
opowiada o rodzinie Price'ów mieszkającej na skraju starego lasu
Goodmanswood. Najstarszy z rodu, Lennox, stracił rozum i życie w
trakcie badania halucynogennych właściwości rosnącego tam mchu.
Jego żona wykorzystuje puszczę do swoich artystycznych
eksperymentów, młodsza córka Sylwia odczuwa ogromną potrzebę
przemierzania lasu, mimo zaawansowanej ciąży, a wnuk Lennoxa,
Samuel, coraz częściej cierpi na zaburzenia pamięci. I tylko
najstarsza córka Heather, matka Sama, zdaje sobie sprawę z
zagrożenia, które czyha na jej rodzinę w nieprzeniknionej kniei.
Price'owie padają ofiarą zagadki,
która od bardzo dawna czeka na rozwikłanie. Im bliżej są jej
rozwiązania, tym większe i potężniejsze siły im zagrażają.
Czytelnik natomiast pogrąża się razem z nimi w coraz bardziej
oderwaną od rzeczywistości przestrzeń: nieprzyjazną,
nieprzejednaną i nieludzką.
Campbell osiąga efekt grozy bez
rozlewu krwi, bez zmasakrowanych ciał, bez, tak popularnych
ostatnio, żywych trupów. Wręcz przeciwnie, źródła strachu szuka
tam, gdzie na przykład H.P. Lovercraft – w świecie prastarych
legend, które nigdy nie powinny zostać odkryte. I mimo że nie
każdy fan gatunku rozsmakuje się w takiej atmosferze, to jednak na
pewno znajdzie się duża grupa, potrafiąca docenić oldschoolowy
sposób na stworzenie horroru.
Może warto czasem sięgnąć po coś,
czego dla odmiany nie napisał Stephen King, który niemiłosiernie
rozpycha się na rynku grozy. Można się całkiem pozytywnie
zaskoczyć.
Ramsey Campbell, „Najciemniejsza
część lasu”, przeł. Iwona Michałowska – Gabrych, wyd.
Książnica, Katowice 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz