Publicystyka Anny Politkowskiej uderza w
sam czubek piramidy władzy. Nie jest to jednak bicie na oślep – byle głośniej i
przy okazji jak najbardziej kontrowersyjnie. Sprowadza się raczej do konsekwentnego obnażania
niedociągnięć, poczynając od najniższych poziomów.
Kiedy na początku lat
dziewięćdziesiątych władzę w nowo powstałej Federacji Rosyjskiej przejęli ludzie
opętani wizją nowego porządku, nadmiernie wierzący we własne umiejętności i przekonani
o braku alternatywnych rozwiązań, kraj znalazł się nad przepaścią. Wtedy
wydawało się, że wystarczy „coś” zrobić, „coś” zmienić, z „czymś” się uporać. Z
czasem jednak poszukiwanie owego „czegoś” przestało być priorytetem. Najważniejszy
stał się „ktoś”. Pewnym, mocnym głosem przedstawiał się: Władimir Władimirowicz
Putin, prezydent.
Rosyjski polityk numer jeden w książce
Politkowskiej jawi się jako cynik i populista. Dziennikarka analizuje jego
sposób rządzenia, mający niewiele wspólnego z wizją rozwoju kraju i dążeniem do
polepszania sytuacji mieszkańców. Wnioski, które wyciąga, okazują się
bezlitosne dla aparatu władzy i świadczą o całkowitej ignorancji reprezentantów
narodu. Politkowska jest bezkompromisowa, ironiczna, a kiedy trzeba –
śmiertelnie poważna. Ani na chwilę nie przestaje podkreślać, że stoi po stronie
tych, na których wszelkie irracjonalne pomysły aprobowane przez głowę państwa
odbijają się bezpośrednio. Jest przecież jedną z nich. Mówi w ich imieniu,
czasem oddaje im głos. A co najważniejsze – nieustannie nawołuje do samodzielnego
myślenia. Każdego bez wyjątku.
Kiedy pierwsze wydanie „Rosji Putina”
ukazało się w Polsce siedem lat temu, stężenie krytyki skierowanej w stronę
rosyjskiego przywódcy wydawało nam się zbyt wysokie. Trudne do przyjęcia, wręcz
niemożliwe do zaakceptowania. Odsuwaliśmy od siebie treść tej książki – bezpośrednio
przecież nas nie dotyczyła. Autorkę pewnie uznaliśmy za stronniczą. Przekonywaliśmy
samych siebie, że – jeśli rzeczywiście zajdzie taka potrzeba – nigdy nie będzie
za późno, żeby ją gdzieś w tłumie usłyszeć.
Tyle, że głos Politkowskiej po latach
wydaje się jeszcze bardziej donośny. Przekonaliśmy się, że nie pozostaje nam
nic innego, jak tylko jej przytaknąć. Przerażające, ale bezsprzecznie
prawdziwe.
(Anna Politkowska, "Rosja Putina", przeł. Tristan Korecki, Studio Emka, Warszawa 2012)
To jest oficjalna recenzja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz