wtorek, 27 marca 2012

Biała kiełbasa i Lustmord



Napisanie kryminału, którego akcja rozgrywa się w czasach międzywojennych w Niemczech, na dodatek w przededniu uzyskania władzy przez Hitlera, to zadanie niełatwe. Podjęła się go Faye Kellerman, ale niestety mu nie podołała. Czego się jednak spodziewać, skoro autorka spędziła na ‘badaniach historycznych’ całe dwa i pół roku?

Akcja książki toczy się w Monachium, w roku 1929. Na ulicach miasta pojawia się ‘ktoś potworniejszy niż bojówki Hitlera’, a mianowicie seryjny morderca kobiet. Śledztwo prowadzi Axel Berg, szef wydziały kryminalnego miejscowej policji. I w zasadzie tu kończy się i zaczyna cała fabuła powieści, bo cała reszta jest tylko nieudolną próbą wyrażenia osobistego zdania autorki na temat tych okropnych Niemców i tego, jak łatwo wpadali w obłęd propagandy Hitlera.

Główny bohater jest Niemca kompletną antytezą, może dlatego, że pochodzi z Danii. Może też dlatego jest od całej reszty tak rażąco inny. To czuły barbarzyńca, bo chociaż na jego charakterze widać pewne ryski w postaci romansu i przyjmowania łapówek, to na tle swoich rodaków wypada jak prawdziwy nadczłowiek dobrotliwości i porządku społecznego. Czytając książkę ma się nieodparte wrażenie, że autorka nie przyłożyła się do kreacji głównego bohatera. Jest to postać nieprzemyślana i wręcz za dobra. Gdyby policjant odezwał się do przełożonego tak, jak nieustannie czyni to w powieści Berg, to raczej nie zaszedłby daleko w karierze śledczego.

Otto Dix 'Lustmord'
Z historią książka nie ma właściwie nic wspólnego. Szereg uproszczeń i uogólnień razi i nawet ktoś średnio obeznany z dziejami Niemiec wie, że nie wszyscy obywatele tego kraju byli tak jednoznacznymi nikczemnikami, jak to opisuje Kellerman. Hitler i jego świta panoszą się ciągle w tle powieści, ale mam wrażenie, że tylko po to, aby uwypuklić anielski wręcz charakter głównego bohatera, który jest antyfaszystą. I chociaż wszyscy wokół niego pałają do małego Austriaka coraz większą miłością, Berg kompletnie nie boi się wyrażania swoich wywrotowych opinii, mimo, iż ma żonę i dzieci, a sam siebie uważa za człowieka odpowiedzialnego.

Podsumowując, powieść Kellerman czyta się szybko i równie szybo się o niej zapomina. Bohaterowie są niewiarygodni, a całe zło przypisuje się partii faszystowskiej, tak, jakby reszta społeczeństwa nie miała z tym nic wspólnego. Jedyne, co do mnie w tej książce przemówiło, to opis białej kiełbasy i piwa z pianką. Lustmordu trochę mniej.




Faye Kellerman, "Prosto w ciemności", przeł. Tomasz Bieroń, Zysk i S-Ka, Poznań 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz