Zamiast porządnych
thirllerów ze spiskiem naukowym w tle, cały czas dostajemy szmirę w postaci
Dana Browna, na dodatek w bardzo słabym przekładzie. Ale jeśli ktoś może sobie
pozwolić na przeczytanie w oryginale najnowszej książki Daniela Suareza „Influx”,
to w tej chwili nie powinien robić nic innego. Ten futurystyczny thriller to
naprawdę dobra, trzymająca za gardło lektura, która – czego nie można powiedzieć
o innych czytadłach – daje sporo do myślenia.
Główny bohater, John
Grady, jest genialnym fizykiem, który odkrywa razem z przyjaciółmi coś, co
można nazwać lustrem grawitacyjnym. Chwilę przed podzieleniem się swoim
wynalazkiem ze sponsorami, następuje wybuch, po którym Grady budzi się w
wieżowcu w Dallas. Dowiaduje się, że działające po cichu Biuro Kontroli
Technologii od dawna już ma w swoich zasobach lek na raka, broń antygrawitacyjną
i inne tego typu nowinki, tyle tylko, że nikt na świecie o tym nie wie.
Wynalazek Grady’ego ma dołączyć do magazynu innowacji, ale wynalazca się nie
zgadza. Szybko dowiaduje się, że Biuro nie przyjmuje odmowy.
Suarez patrzy w przyszłość jak przez
szerokokątny obiektyw, zadając jednocześnie pytanie, czy fascynacja postępem
technologicznym jest dla nas dobra, a jeśli tak, to czy powstały w ten sposób
świat jest nadal ludzki. Samo Biuro Kontroli Technologii to pomniejszona wersja
przyszłości, swoiste „a co by było gdyby”.
Zaawansowana inwigilacja, dążenie do stworzenia świadomości bez wolnej
woli, sztuczna inteligencja modyfikująca nasze procesy fizjologiczne, a to
wszystko podparte całkiem racjonalnymi wyjaśnieniami. Dla ciekawskich, autor na
końcu podaje źródła, z których czerpał wiadomości niezbędne do wymyślania
swojej wersji przyszłego świata. Przerażające, że wiele z opisanych przez niego
wynalazków jest obecnie w trakcie rozwoju.
Przy innych tworach
popkultury, które opowiadają o zagrożeniach związanych z postępem technologicznym,
takich jak chociażby seriale „Helix” czy „Oprhan Black”, książka Suareza wydaje
się być czymś innym. Nie tyle potępieniem rozwoju, co swoistą próbą
uświadomienia nam, że tylko przy udziale emocji jesteśmy w stanie używać
zaawansowanej technologii i nie popaść przy tym w kompleks boga.
Mam nadzieję, że wydawcy
pójdą po rozum do głowy i postawią na tytuły, które oprócz tępej akcji
dostarczają głębszych wrażeń. Zwłaszcza, że masową świadomość kształtują czytadła.
Daniel Suarez, „Influx”, Dutton Adult, 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz