czwartek, 20 marca 2014

Kochajmy Suareza

Zamiast porządnych thirllerów ze spiskiem naukowym w tle, cały czas dostajemy szmirę w postaci Dana Browna, na dodatek w bardzo słabym przekładzie. Ale jeśli ktoś może sobie pozwolić na przeczytanie w oryginale najnowszej książki Daniela Suareza „Influx”, to w tej chwili nie powinien robić nic innego. Ten futurystyczny thriller to naprawdę dobra, trzymająca za gardło lektura, która – czego nie można powiedzieć o innych czytadłach – daje sporo do myślenia.

Główny bohater, John Grady, jest genialnym fizykiem, który odkrywa razem z przyjaciółmi coś, co można nazwać lustrem grawitacyjnym. Chwilę przed podzieleniem się swoim wynalazkiem ze sponsorami, następuje wybuch, po którym Grady budzi się w wieżowcu w Dallas. Dowiaduje się, że działające po cichu Biuro Kontroli Technologii od dawna już ma w swoich zasobach lek na raka, broń antygrawitacyjną i inne tego typu nowinki, tyle tylko, że nikt na świecie o tym nie wie. Wynalazek Grady’ego ma dołączyć do magazynu innowacji, ale wynalazca się nie zgadza. Szybko dowiaduje się, że Biuro nie przyjmuje odmowy.

 Suarez patrzy w przyszłość jak przez szerokokątny obiektyw, zadając jednocześnie pytanie, czy fascynacja postępem technologicznym jest dla nas dobra, a jeśli tak, to czy powstały w ten sposób świat jest nadal ludzki. Samo Biuro Kontroli Technologii to pomniejszona wersja przyszłości, swoiste „a co by było gdyby”.  Zaawansowana inwigilacja, dążenie do stworzenia świadomości bez wolnej woli, sztuczna inteligencja modyfikująca nasze procesy fizjologiczne, a to wszystko podparte całkiem racjonalnymi wyjaśnieniami. Dla ciekawskich, autor na końcu podaje źródła, z których czerpał wiadomości niezbędne do wymyślania swojej wersji przyszłego świata. Przerażające, że wiele z opisanych przez niego wynalazków jest obecnie w trakcie rozwoju.

Przy innych tworach popkultury, które opowiadają o zagrożeniach związanych z postępem technologicznym, takich jak chociażby seriale „Helix” czy „Oprhan Black”, książka Suareza wydaje się być czymś innym. Nie tyle potępieniem rozwoju, co swoistą próbą uświadomienia nam, że tylko przy udziale emocji jesteśmy w stanie używać zaawansowanej technologii i nie popaść przy tym w kompleks boga. 

Mam nadzieję, że wydawcy pójdą po rozum do głowy i postawią na tytuły, które oprócz tępej akcji dostarczają głębszych wrażeń. Zwłaszcza, że masową świadomość kształtują czytadła. 


Daniel Suarez, „Influx”, Dutton Adult, 2014




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz