„Pornogarmażerka” to kilkanaście
historii o tym, co skutecznie ukryte. Zapomniane, zamiecione pod dywan, strzeżone
niczym największa tajemnica. Wszystko to pod przykrywką normalności i
stabilności. W uporządkowanej, poprawnej politycznie, otwartej na różnorodność
Austrii, która – jak się okazuje – walczy z nieśmiertelnymi demonami
nacjonalizmu, przemocy i strachem przed Innym.
Bohaterom Klimko-Dobrzanieckiego brakuje
własnej przestrzeni. Imigranci, mimo prób asymilacji, ciągle czują się obco.
Ci, którzy są „u siebie”, funkcjonują jak wydmuszki w świecie przedmiotów
przekonani, że zapewnią im one bezpieczeństwo. Jedni nienawidzą drugich, ale ta
nienawiść nie ma jak wybuchnąć. Najbardziej dotyka tych, którzy ją w sobie
kumulują.
Wyobrażenie o austriackiej idylli –
zorganizowanym kraju „starej Unii Europejskiej”, raju socjalnym i pięknych
krajobrazach w tle – szybko ustępuje miejsca smutnej, klaustrofobicznej rzeczywistości, w której dominuje raczej
samotne przemijanie. Bez względu na to, czy jest się kimś „stąd”, czy
przybyszem „stamtąd”, czy z sentymentem wraca się do przeszłości, czy od niej
odcina. Historia okazuje się równie niewygodna jak współczesność.
Tym, którzy znają wcześniejsze książki Klimko-Dobrzanieckiego,
nie trzeba autora szczególnie rekomendować. „Pornogarmażerka” potwierdza, że
jest świetnym obserwatorem, co w krótkiej formie, jaką jest opowiadanie,
procentuje szczególnie. Pespektywa, z jakiej się przygląda, obnaża bezsens
sytuacji i działań. Niemożność dostosowania się ani do „teraz”, ani do
„kiedyś”.
(Hubert Klimko-Dobrzaniecki, "Pornogarmażerka", W.A.B., Warszawa 2013)
To jest oficjalna recenzja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz