Polska z tych dwunastu reporterskich
odsłon walczy o przetrwanie. Stoi w długich kolejkach po zasiłki. Jeśli
pracuje, to najczęściej „na czarno”. Czasem chce, żeby ktoś o jej istnieniu
usłyszał, innym razem mówi, że wolałaby, żeby o niej zapomnieć. Ci, którzy
widzą tę Polskę na drugim końcu świata (a jeśli gdzieś bliżej, to byle tylko
nie „u siebie”), nie mają z zapominaniem problemu. Lidii Ostałowskiej chyba nie
chodzi o przypominanie czy sugerowanie, że to strasznie nieodpowiedzialne – tak
zapominać. Ona po prostu pisze o tym, że spychanie na margines jest, tak po
ludzku, krzywdzące.
Tytułowego „bolało jeszcze bardziej”
można użyć w odniesieniu do każdej z tych historii. Bo musiało boleć kiedy
ludzie przed dyskoteką bili za to, że nie ma się firmowych ciuchów. Musiało
gdzieś w środku zakłuć kiedy sąsiadka, która na początku miesiąca stoi w tej
samej kolejce po zapomogę, kupuje telewizor i nieużywane buty. Musiało być
przykro kiedy znajomi ze szkoły szli na piwo do pubu, a samemu miało się tylko
na tanie wino pod blokiem – i to pod warunkiem, że koledzy coś dorzucili. Musiało
być źle, kiedy chciało się tworzyć prawdziwy hip-hop, ale wszyscy stukali się w
czoło, a potem musiało być jeszcze gorzej, bo okazało się, że da się na nim
zarobić, tylko to byłoby chyba wbrew hiphopowym zasadom. A tak poza tym wcale nie
było się przygotowanym na sukces.
O tych bohaterach się myśli – i pewnie nie ma nic dziwnego w tym, że myśli się o bohaterach reportażu. Jednak czytanie tych tekstów jest specyficzne o tyle, że często, oprócz tradycyjnego myślenia o bohaterze, towarzyszy mu nieustanne myślenie o reporterce – sytuacji, w jakiej się znalazła. Prawie zawsze mam wrażenie, że jest to sytuacja ekstremalnie trudna. I naprawdę nie wiem, jak udało jej się po raz kolejny wybrnąć, jak ona to zrobiła, że ten tekst w ogóle powstał. Ostałowska balansuje na granicy subtelności z jednej strony i bezczelnej dosłowności z drugiej. Strasznie ją za to balansowanie podziwiam.
Najstarszy reportaż włączony do „Bolało jeszcze bardziej” został opublikowany w 1992, ostatni – w 2005 roku. Każdy z nich jest dowodem na to, że nie mamy do czynienia z żadną drugą, gorszą Polską. Za to z wielką reporterską klasą – jak najbardziej.
(Lidia Ostałowska, „Bolało jeszcze bardziej”, Czarne, Wołowiec 2012)
O tych bohaterach się myśli – i pewnie nie ma nic dziwnego w tym, że myśli się o bohaterach reportażu. Jednak czytanie tych tekstów jest specyficzne o tyle, że często, oprócz tradycyjnego myślenia o bohaterze, towarzyszy mu nieustanne myślenie o reporterce – sytuacji, w jakiej się znalazła. Prawie zawsze mam wrażenie, że jest to sytuacja ekstremalnie trudna. I naprawdę nie wiem, jak udało jej się po raz kolejny wybrnąć, jak ona to zrobiła, że ten tekst w ogóle powstał. Ostałowska balansuje na granicy subtelności z jednej strony i bezczelnej dosłowności z drugiej. Strasznie ją za to balansowanie podziwiam.
Najstarszy reportaż włączony do „Bolało jeszcze bardziej” został opublikowany w 1992, ostatni – w 2005 roku. Każdy z nich jest dowodem na to, że nie mamy do czynienia z żadną drugą, gorszą Polską. Za to z wielką reporterską klasą – jak najbardziej.
(Lidia Ostałowska, „Bolało jeszcze bardziej”, Czarne, Wołowiec 2012)
To jest oficjalna recenzja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz