„Ludzie moralni” to opowieść o ledwo
zauważalnym wrastaniu w świat biznesu i luksusu. O tym, jak w ekspresowym
tempie zaczynasz się w nim nudzić. W końcu dusić. Nieważne, na ile możesz sobie
pozwolić. Nawet jeśli jesteś jak Czesław Żegiesta, miliarder koło
pięćdziesiątki, który powtarza, że bardziej niż życie „liczy się - opowieść”** i
stać go na to, żeby sobie ghostwritera do spisania tej opowieści zatrudnić.
Bo, wiesz, jeśli masz pieniądze, to dla
ludzi od razu jesteś tym złym. Zepsutym od wewnątrz. I nawet jak chcesz się
oderwać, wpasować trochę w przeciętność – zapomnij, już raczej nie będzie ci
dane. A skoro jesteś bogaty i zły, czy masz prawo być szczęśliwy? Czy ci ten
twój brak moralności na to pozwala?
Bohaterowie Kowalewskiego mówią: pewnie,
że tak. I warto przy tym szczęściem cieszyć się tak po prostu, jak najpełniej.
Ale są też tacy, co dodają: jesteś „moralny” tylko wtedy, gdy nie masz nic
wspólnego z zakłamaniem. Jesteś dobry, jeśli służysz prawdzie. Tylko pamiętaj,
tak z całego serca jej służ, nie przez szkło ekranu, podczas nagrywania
telewizyjnego talk-show.
W tej książce „moralne” okazuje się to,
co z pozoru nie ma prawa takie być. Granica moralności jest – tak samo jak
granica prawdy – elastyczna. Raz po raz próbują przekraczać ją ludzie, którzy –
mimo doskonałej biznesowej intuicji – nie wzięli pod uwagę, że system
komunistyczny, który pomógł im się dorobić, może przestać istnieć.
I chociaż zmieniło się podejście do
kwestii moralności i dobroci, dekalog biznesowy pozostał nadal ten sam: w
istocie liczy się to, kto kogo skuteczniej okłamie. Tylko, że kłamać jest o
wiele trudniej: dookoła media, politycy, kontrakty i zobowiązania. I pomyśleć,
że kilkanaście lat wcześniej „moralny” był każdy, kto zgodził się drugiemu
pomóc. Żadnej świadomości zła – wystarczyło tam machnąć ręką, tu przymknąć oko.
Nowe czasy zmuszają do zadania kilku kluczowych pytań, z którymi większość nie
jest w stanie się skonfrontować.
Żegiesta, z pomocą aktorki porno,
profesora fizyki i kilku innych osób, uświadamia sobie, że rzeczywistość, w
której żyje to iluzja. I on w tej iluzji zmuszony jest posuwać się coraz dalej
i dalej, przekonując przy tym kordony doradców, że traktuje ją nadzwyczaj
serio. Warto przeczytać tę książkę, żeby dowiedzieć się, do kogo należy
ostatnie słowo.
(Włodzimierz Kowalewski, "Ludzie moralni", Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012)
Źródła cytatów:
*W. Kowalewski, „Ludzie moralni”, s. 292.
**W. Kowalewski, „Ludzie moralni”, s. 7.
To jest oficjalna recenzja:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz