Jarosław Kaczyński
powiedział, że każdy, kto uważa, iż Powstanie Warszawskie było błędem, nie jest
prawdziwym Polakiem. Jak widać metryka urodzenia się nie liczy i nie jestem
godna, aby nazywać się Polką. Piotr Zychowicz tym bardziej. A autor „Obłędu ‘44”
ma tym gorzej, że zalicza się go do grona publicystów prawicowych, gdzie, jak
wiadomo, każda krytyka Powstania jest równoznaczna ze skreśleniem z listy ludzi
wartościowych.
Po publikacji „Obłędu ‘44” na Zychowicza
posypały się gromy. A, że nie jest to książka historyczna, bo nie ma przypisów.
A, że autor popełnia błąd myślowy za błędem. A, że należałoby go pozwać o
zniesławienie, ale nie ma jak, bo wszyscy oskarżani przez niego dawno nie żyją.
„Obłęd” nie jest publikacją stricte
historyczną – raczej próbą przedstawienia osobistego poglądu na sprawę
narodowego mitu. Każdy może to zrobić, jeśli
tylko znajdzie wydawcę. Książki historyczne onieśmielają zastraszającą ilością
odnośników i przytłaczającym warsztatem naukowym. Jeśli autorowi zależało na
dotarciu do jak największego grona odbiorców, to zdecydowanie wybrał
odpowiednią formę.
Tezy Zychowicza nie są też na
tyle kontrowersyjne, żeby aż tak się oburzać. Autor uważa, że Powstanie było błędem i na tej
podstawie wysnuwane są dalsze wnioski : dowództwo AK poświęciło tysiące młodych
ludzi, żeby przypodobać się Wielkiej Brytanii. Ludzie na wysokich szczeblach
władzy byli niekompetentni i nie mieli odpowiedniej wiedzy. Trzeba było
współpracować z Niemcami, żeby ułatwić im pokonanie Sowietów, którzy byli dla
nas o wiele większym zagrożeniem. Wniosek z całej publikacji płynie jeden:
zrobiliśmy prezent Stalinowi i ułatwiliśmy sowietyzację własnego kraju. I nawet
jeśli Zychowicz nie podpiera swoich tez imponującą liczbą źródeł, to
posługuje się czymś innym – zdrowym rozsądkiem.
Zarzucanie autorowi
niewiarygodności wynikającej z nieposługiwania się źródłami jest błędem. Jak można
rozsądzić czy czyjeś zdanie na jakiś temat jest nieprawdą? Jak można udawać, że
jeden pogląd jest słuszny? Przecież, gdyby myśleć w tych kategoriach, nadal
wierzylibyśmy w wychwalające stalinizm wiersze Broniewskiego, który – nomen omen
– ostatnio zrobił się całkiem modny. Zychowicz miał prawo wypowiedzieć się na
ważny dla siebie temat, miał prawo polemizować ze szkolnymi podręcznikami i
prawdopodobnie znajdzie się spore grono czytelników, które się z nim zgodzi.
W przyszłym roku minie 70.
rocznica wybuchu Powstania. I znowu zawyje syrena, a ludzie przystaną na chwilę
zamyśleni. Warszawa będzie dumna, ale jednocześnie mieszkańcy żyjący na jednym
wielkim cmentarzu będą czuć się nieswojo. Prawda jest taka, że gdyby w tej
chwili gdzieś na świecie ktoś podjął decyzję o podobnym zbrojnym zrywie, opinia
publiczna uznałaby to za niewyobrażalną głupotę. Ale my, Polacy, kochamy swoje
mity i każdy burzyciel narodowego porządku dostanie po głowie za głoszenie
herezji. Szkoda mi Zychowicza.
Piotr Zychowicz, "Obłęd '44 czyli jak Polacy zrobili prezent Stalinowi, wywołując Powstanie Warszawskie", wyd. Rebis, Poznań 2013