„W literaturze nie tyle się pojawiła,
ile mocno już uplasowała autorka z własnym językiem, frazą, znajomością świata,
głową na karku i licznymi historiami do opowiedzenia.”* Miał rację Jerzy Pilch
kiedy w swoim Dzienniku napisał tak o
Joannie Bator. Ale – nadal cytując Pilcha – powiedzieć, że Ciemno, prawie noc to język żyjący własnym życiem i historie nim
opowiedziane, które brzmią, jak gdyby ktoś odkrył je dla literatury po raz
pierwszy, „to nic nie powiedzieć”.
Warszawska dziennikarka, Alicja Tabor,
wraca po latach do rodzinnego Wałbrzycha, by napisać reportaż o zaginionych w
niejasnych okolicznościach dzieciach. Jest reporterką – kolekcjonerką historii,
ale nie spodziewa się, że aż tylu opowieści przyjdzie jej wysłuchać ani, że
będzie główną bohaterką kilku z nich.
Ciemno,
prawie noc,
to powieść z elementami horroru, romansu, baśni, kryminału, wreszcie z
autentycznym wątkiem z II wojny światowej i tworzącym monumentalną oprawę Zamkiem
Książ. Osadzona, po raz kolejny w przypadku Bator, w wałbrzyskich realiach,
okazuje się przede wszystkim książką o złu. Wszechobecnym, nie do zlikwidowania
i nie do ominięcia. Złu w najczystszej postaci, ale i tym wyglądającym całkiem
niewinnie pod płaszczykiem chorobliwie utożsamianej z katolicyzmem polskości.
Tak, to jest bardzo polskie zło –
przybierające kształt krzyża, wszystkich świętych i odcisków na kolanach.
Przemawiające głosem szaleńców, którzy w obronie tych polskich kształtów nie
cofną się przed niczym.
Bator genialnie sportretowała społeczeństwo
uzależnione od składania siebie w ofierze Wielkiej Sprawie. Tak wielkiej, że
wielkości jej pojąć nie sposób, ale właśnie to dowodzi, że sprawa jest słuszna i,
obowiązkowo, najwyższej wagi. Właśnie dlatego też za wszelką cenę należy
bezpardonowo atakować tych, którzy z etatowymi męczennikami nie chcą mieć nic
wspólnego.
W Ciemno,
prawie noc nowy wymiar zyskał nie tylko język powieści. To także barwna
dokumentacja tzw. języka nienawiści. Fragmenty utrzymane w konwencji
internetowych wpisów bez wahania uznać można za wybitne. Ale frustracje masowo
wyrzucane przez internetowe okno na świat to tylko jedna z wielu paranoi. Będzie
ciemno, coraz ciemniej. O tym, czy uda się poznać prawdę i tak zdecyduje czyjaś
historia.
*J. Pilch, „Dziennik”, s. 117.
(Joanna Bator, "Ciemno, prawie noc", W.A.B., Warszawa 2012)
To jest oficjalna recenzja: